niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 1

Jak zawsze o 18:30 wszyscy jedliśmy kolację. Rafael jak zawsze się spóźnia i wszyscy muszą na niego czekać.
-Katrin-No w końcu król postanowił  zaszczycić wszystkich obecnością!.
-Rafael-Nie szczekaj mała.
-Anna-Możecie się uspokoić kolacja stygnie.
Zapanowała niezręczna cisza widziałam jak tata chce nam coś oznajmić bo nikogo się nigdy o zdanie nie pytał zapewne czekał na odpowiedni moment.Nic nie zjadł tylko spoglądał na zegarek.Gdy mieliśmy się rozejść do swoich pokoju.Tata wstał i powiedział:
-Anno nie mogę Cię ciągle okłamywać i udawać że nic się nie dzieję.Od pewnego spotykam się z inną kobietą którą bardzo kocham.Ja dzieci i Was kocham i wszystko Wam zostawię dom,samochód zawsze pomogę,zrobię wszystko żeby Wam się dobrze żyło,ale zrozumcie mnie.W tym momencie
Rafael nie wytrzymał-Co Ty mówisz! I to jest twoje robienie,dobrze?Ty myślisz tylko o osobie!
-T-Nie mów tak! Widać jak mama chcę zapanować nad własnymi emocjami jak zwykle łagodnym głosem powiedziała
-Rafael zabierz Katrin na górę,bo ja muszę pogadać z waszym ojcem. Rafał objął mnie ramieniem i usiadł ze mną na łóżku. Po chwili nie wytrzymałam rozpłakałam się jak dziecko próbował mnie pocieszać powtarzał że "wszystko się jeszcze ułoży"ale wiedziałam że nic dobrze nie będzie.Po pewnym czasie usłyszeliśmy łomot zamykających się drzwi. Przez okno widzieliśmy jak pakuję walizki do samochodu- nawet odwagi nie miał żeby spojrzeć w górę.Gdy tylko samochód zniknął za zakrętem.Rafael wyszedł z domu.Mama zamknęła się w sypialni słyszałam jak tylko płacze. Nie miałam odwagi zadzwonić do Nicki Emily lub Mata przyjaźnimy się od dzieciństwa i wiedziałam że mogę na nich liczyć ale nie miałam siły im tego opowiadać bo wiedziałam że bym się popłakała. Całą noc nie mogłam zasnąć martwiłam się o Rafała, którego jeszcze nie było w domu, nigdy nie wiadomo co mu strzeli do tej głowy.Po 3 wrócił słyszałam jak wchodzi do swojego pokoju.Tuż  przed 6 nie próbowałam zasnąć bo na 8:30 miałam do szkoły. Wyglądałam tak okropnie że wiedziałam że tu nawet makijaż nie pomoże.Ubrałam się w luźny t-shirt,rurki i trampki.Szybko spakowałam się do szkoły. Wolnym ruchem szłam w stronę szkoły mając nadzieję że nikt nie będzie nic ode mnie chciał.Ale na wejściu zostałam skarcona przez nauczycielkę za to że się spóźniłam. Na długiej przerwie poszliśmy do baru na śniadanie Nicki i ja wzięliśmy naleśniki z truskawkami,a Mat i Emily po hod dogu.
 M-Co jest Katrin? Przecież widzimy że coś się stało.
-E-Właśnie i tylko nie ściemniaj.
-K- Ech jak chcecie wiedzieć to ojciec nas zostawił dla innej kobiety...
E,M,N-Co?
 -N-Dlaczego? A wiesz kim jest ta kobieta?
 -K- Na szczęście nie wiem,ale jak bym wiedziała to bym jej oczy wydrapała!
-M-Hej spokojnie.Na tym świat się nie kończy będziecie mogli się spotkać i pogadać.
-K- Pogadać!Mat o czym Ty mówisz jak ja mam z nim rozmawiać po tym co zrobił.
-M-Ej,Katrin uspokój!
-K- Przepraszam,wiem to nie wasza wina,ale mnie to wszystko przeraża to jest zbyt świeże żebym ja mogła z nim się spotkać.
-M- Spoko rozumiemy,ale jak coś to zawsze możesz na nas liczyć.
-K- Tak,wiem dziękuje Wam.
-N- Dobra,dobra koniec tych czułości. I wszyscy na całą sale wybuchliśmy śmiechem.
-E- Szybko chodźcie już bo się spóźnimy na angola i znowu będzie się czepiać.
-K- Dobra,chodźmy bo ja mam już dosyć czepiania się za spóźnienia
.-M-I bardzo dobrze.Lekcje minęły dosyć szybko. Do szatni wbiła trójca święta (tzn. Rebbeca,Bella i Nina) szkolne piękności jak zwykle pchały się i na nikogo nie patrzyły. Ale oczywiście musiały do nas podejść:
 -R-Co Ty Katrin taka nie wyraźna? Ha Pewnie mamusia Ci misia zabrała.
 -B,N-Hahahaaha!
Nie miałam siły się bronić rozpłakałam się jej w prosto w twarz i uciekłam do ubikacji.
-M-Zadowolone jesteście z siebie?
-R-Oj Mati nawet nie wiesz jak.Haha
-E-Lepiej uciekajcie,bo pożałujecie!
-R-Ty nam grozisz?Haha.Narka głupki!
-N-Co za małpy!
-M-Daj spokój.
-N-Dobra idę do niej zobaczę co z nią.
-M-Ok.My tu poczekamy.
....................................................................................................................
-N-Katrin! Wreszcie Cię znalazłam.Nie przejmuj się nimi one są głupie i tyle.
-K-Tak wiem.Po prostu zmęczona jestem całą noc nie spałam i wszystko mi się tak udziela.
-N-Będzie wszystko dobrze.Zawsze Ci pomogę.
-K-Dziękuję,kochana.(przyjacielski uścisk)
-N-No to co idziemy do reszty?Bo czekają na nas.
-K-Pewnie że idziemy jak czekają.
Chwilę później.
-K-Przepraszamy Was za małe spóźnienie,ale ubikacja nas zatrzymała.
-M-Co można tyle w łazience robić?Nigdy Was kobiet nie zrozumiem.
-E-I dobrze nas nie trzeba rozumieć.Tylko kochać!
-M-Haha
-N-Ty się nie śmiej dobrze mówi!
-K-Haha nie kłócić mi się tu.
-M-To my wyjdziemy przed szkołę,ok?
-K-Ok, to zaraz do Was dojdę tylko się przebiorę.
Za chwilę wyszłam ze szkoły głównym wyjściem i zobaczyłam na parkingu ojca który gada z moimi znajomymi.Po prostu nie dowierzałam że miał czelność przyjechać pod moją szkołę.W tym momencie się spojrzeli się na mnie.Podeszłam tam nie chciałam znowu jakiś plotek na mój temat tym bardziej że trójca siedział przed szkołą.
-E-To my będziemy już lecieć.Papa
-M-Pa
-N-Pa
-K-Na razie.-Możesz mi powiedzieć co Ty tutaj robisz?
-T-Chciałbym Cię poznać z moją nową partnerką.Wsiadaj!
Odwróciłam się i poszłam w kierunku mostu jedyne miejsce w którym chcę być.Siadłam i czułam jak nienawiść ogarnia całe moje ciało nie tylko do taty lecz do każdego mężczyzny na świecie .Nie maiłam nawet siły udawać że wszystko jest dobrze.Nawet nie wiedziałam jak mam to wszystko nazwać.W pewnym momencie obejrzałam się a 50 metrów dale siedział niski brunet z notesem.I akurat musiał spojrzeć w moją stronę.Uśmiechnął się do mnie wiec z przymuszeniem odesłałam mu uśmiech.Wstał zabierając swoje rzeczy pod rękę i ruszył w moją stronę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej kochani to mój pierwszy post mam nadzieję że nie jest aż taki zły,chociaż wiem że do najlepszych nie należy.Mam nadzieję że chociaż trochę się wam spodobało i zaciekawiło:) I zechcecie to czytać dalej:)
Liczę na wasze opinie w komentarzu:)
Papa