czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 10

Hej:) Mam dla Was kolejny rozdział,i kolejną cześć postaram się jak najszybciej dodać.W opowiadaniu są nowe postacie.Ich wygląd znajdziecie w zakładce "bohaterowie cz.2" Czekam na Wasze opinie dotyczące tego rozdziału.Nie wiem jak się to stało że tyle jest wyświetleń za co bardzo dziękuję:*

Zostałam po raz kolejny nominowana do LBA za co bardzo dziękuję wiec na te pytania odpowiem już tutaj:)
1.Twoja ulubiona kreskówka?
   Scooby doo <3
2.Skąd pomysł na bloga?
   Myślę że to po części z powodu braku chłopców razem :(
3.Masz rodzeństwo?
   Tak,dwie młodsze siostry:)
4.Jakie masz plany na przyszłość?
   Chciałabym pójść na studia,a później się zobaczy co dalej:D
5.Ulubiony film?
   "Randka z gwiazdą" i "Próba ogniowa"
6.Jakie plany na wakacje?
   Ogólnie to wyszaleć się z przyjaciółmi:)
7.Cieszysz się z nadchodzącego roku szkolnego?
   Nie:(
8.Do której klasy idziesz po wakacjach?
   Do czwartej(maturalna klasa):/
9.Skąd czerpiesz inspiracje?
   Troszkę z książek i filmów.
10.Ulubiona piosenka?
     "Heart to Heart"-Jamesa Blunt'a
11.Ulubiony członek z Big Time Rush?
    Do każdego po części mam jakiś sentyment i wiem że bez jednego to ten zespół nie byłby tym samym zespołem,ale największą sentymentalność mam do Kendalla:D

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Popołudniu kiedy pogoda dopisywała postanowiliśmy wybrać się na plaże. Spakowaliśmy mały prowiant,kocyki i ręczniki i wyruszyliśmy w pierwszą wakacyjną podróż. W czasie podróży samochodem zaczął dzwonić telefon:
-Nie odbierzesz?Może to coś ważnego.
-To sprawdź kto dzwoni.Jak to Alex,to przekaż jej że nie mogę rozmawiać i nie chcę rozmawiać.-Wzięłam telefon,a na wyświetlaczu wyświetliła się "Alex".
-Na pewno mam tak powiedzieć?
-Nie.
-Nie?
-Daj mi to.-Podałam mu telefon,a on zwyczajnie odłączył się.
-Tak też może być.-powiedziałam pod nosem
-Wyciągnij baterię.
-Ale po co?
-Proszę Cię o to,zrób to.Jeszcze nie jestem gotowy na rozmowy.Co ja miałbym powiedzieć "Spoko nic się nie stało!" Katrin,to się stało i tego nie zmienimy. Ja też potrzebuję trochę czasu,nie psujmy sobie dzisiejszego dnia,dobrze?
-Dobrze.-Reszta drogi minęła nam w ciszy, bez zbędnych pytań,stwierdziłam że tak będzie lepiej.Kiedy dojechaliśmy  było bardzo gorąco i duszno. Spokojnie zabraliśmy rzeczy z samochodu i zaczęliśmy szukać idealnego miejsca na plaży. Po kilku minutach chodzenia po gorącym piasku znaleźliśmy idealne miejsce z bliskim odstępem do morza.Oboje rozłożyliśmy duży zielony kocyk i na nim rzuciliśmy wszystkie inne rzeczy.Kiedy już wygodnie usiadłam Carlos zaczął:
-Nie żeby coś,ale masz zamiar być na plaży w normalnym stroju?-zapytał zdziwiony
-Ostatecznie mam strój.-powiedziałam cwano
-To lepiej,ściągaj ciuszki bo nie powstrzymają mnie żebym Cię do wody wrzucił.
-Ale,my na to chyba jesteśmy za duzi.
-Na to nigdy!-Oboje zaczęliśmy się śmiać .Po chwili Carlos zrzucił z siebie koszulkę i spodenki.I stanął w samym stroju kąpielowym.I stanął przede mną z wyrzeźbioną klatą odruchowo zaczęłam się śmiać
-Z czego tak się śmiejesz?
-Z Ciebie.
-Osz Ty! Lepiej ściągaj te ubrania.
-Spadaj!
-Oj nie złość się.Lepiej posmaruj mnie olejkiem do opalania.
-A sam nie dasz rady?
-Ej!
-No dobra,to kładź się.
-Mmm.
-No połóż się
-No okey.-gdy skończyłam zapytał się:
-A Ciebie posmarować?
-Nie dam radę sama,dziękuję.
-No okey jak chcesz.To ja idę się ochłodzić do wody,i za chwilę wrócę do Ciebie.
-Ok.-I zniknął gdzieś w wodzie.Ja w tym czasie zdjęłam ubrania i posmarowałam resztę ciała.Przez jakiś czas sama opalałam się,po jakimś czasie przyszedł Carlos wycierając swoje mokre ręce o moje plecy
-Carlos!-wrzasnęłam
-Przyzwyczajaj się zaraz wejdziesz tam cała.
-Nigdzie nie wejdę.-powiedziałam oburzona
-To się jeszcze okaże.-powiedział cwano
-Wiesz co ja teraz idę sama do wody.A Ty pilnuj naszych rzeczy.
-Chyba Ciebie powinienem pilnować.
-Czemu?
-Wiesz tylu tu gorących chłopaków,że wiesz...
-Nie nie wiem, i wolę nie wiedzieć co masz na myśli .-Odwróciłam i szłam przy brzegu szukając muszelek. Z daleka zobaczyłam znajome twarze. Byli to przyjaciele Carlosa,James i Kendall.Na ich ramionach siedziały dwie szczupłe dziewczyny.W tym momencie poczułam jak Carlos bierze mnie do góry.
-Miałaś,wejść do wody.
-Co Ty kombinujesz?!
-Jaa?Nic.-odrzekł niewinnie
-A możesz mnie puścić?
-Na razie to nie bardzo.
-Bo?
-Bo musisz wejść do wody,a ja Ci w tym pomogę,
-No chyba zwariowałeś ja dalej nigdzie nie idę.-powiedziałam zdenerwowana
-Bo idziemy.
-Nie!Carlos! Nie rób mi tego! Ja nie umiem pływać!Proszę Cię! Wracajmy już!No,zostaw mnie tu!  -Ale zatrzymał się dopiero tam gdzie mu woda sięgała do ramion.
-Już nie krzyczysz?
-Wracamy?
-Teraz do wody.-i wrzucił mnie bez zająknięcia do wody.Czułam jak cała idę pod wodę nie mając jak odbić się od dna.Po chwili Carlos zanurkował i pomógł mi wyjść na powierzchnię.
-Nic Ci nie jest?-zapytał zmartwiony
-Zwariowałeś?! Prawie bym się utopiła.!
-Nie pozwoliłbym Ci na to.
-Głupek z Ciebie.-Zaczęliśmy się chlapać z całej siły przy tym przezywając się wzajemnie.
-Jesteś najwredniejszym  chłopakiem jakiego znam.-odparłam surowo
-Może jestem wrednym,ale dla nielicznych.I do tego baaardzo głodnym człowiekiem.
-No to idziemy jeść.
-Dobra.to Ścigamy się,ten kto przegra robi kanapki.
-Haha.-I ruszyliśmy w stronę naszego kocyka.Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy się nawzajem nie przepychali.Równocześnie na mecie krzyknęliśmy "Pierwsza(y)!"
-Haha,dobra to remis.-oznajmiłam
-Dogrywka?
-Nie,robimy już wspólnie posiłek.
-Do dobra.-powiedział ze smutniejszym tonem,posłałam mu uśmiech miedzy czasie wyciągnęłam chleb,ser i warzywa
-To ja nam naleję coś do picia,wolisz wodę czy mrożoną herbatę?
-Hmm może herbata?
-Też myślę że to dobry pomysł
-No to jak już się tak pytamy to wolisz kanapkę z pomidorem czy z ogórkiem?
-A mogę poprosić z tym i tym?
-Pewnie że tak.To nałóż już ser,a ja obiorę nam warzywa,
-Ok.-Razem w krótkim czasie przygotowaliśmy stos kanapek.Byliśmy tak głodni że od razu zaczęliśmy jeść.Carlos mógłby zostać mistrzem w jedzeniu na czas,jadł jedną za drugą bez żadnej przerwy.Kiedy ja zjadłam 3,on zdążył zjeść wszystkie pozostałe.
-Najadłeś się?-zapytałam z uśmieszkiem na twarzy
-No w sumie,to nie bardzo.Może mamy coś jeszcze?
-Haha tak mamy chipsy paprykowe.Chcesz?
-Hmm,a Ty głodna jesteś?
-W sumie mogę coś zjeść.
-No dobra.To otwieram.-Carlos był tak zajęty gadaniem do chipsów że nawet nie zauważył kiedy zaczęłam go nagrywać:
"Kochany, chipsie wiem że tego nie lubisz,ale muszę Cię zjeść.Chociaż jesteś niezdrowy.Mam nadzieję że mi wybaczysz.Zjem cię szybko i bezboleśnie że nawet nie poczujesz bólu."-staranie zaczął go przeżuwać.Kidy zobaczył że mam telefon w dłoni postanowił z paczką chipsów pozować.
-Mogę wrzucić,twoje wygłupy?
-Pewnie,raz się żyję.-Wrzuciłam to zanim dałam mu to obejrzeć.
-Ej,mogłaś powiedzieć żebym tak nie przeżuwał.
-Haha przynajmniej śmiesznie jest.-Kiedy skończyliśmy już oglądać na plaży już nikogo nie było,oprócz grupki wodzie.
-Gdzie ich wywiało?
-Spójrz w górę.-Na niebie wisiała ciemna burzowa chmura.
-Może nie będzie padało.-Jak tak powiedziałam zburzył się silny wiatr.
-Ubierajmy się i chodźmy do samochodu.-Kiedy już rozpadało się na dobre my już byliśmy w samochodzie,który z każdym podmuchem wiatru kiwał się na boki.
-Bezpieczniej będzie jak to burze zaczekamy w samochodzie.-oznajmił Carlos
W boczne okno kuzyna zaczął ktoś pukać,nie było widać twarzy bo włosy całą zasłoniły.Oboje z przerażenia aż podskoczyliśmy.Człowiek dawał mu znać,aby Carlos otworzył boczne drzwi,bez zastawienia otworzył drzwi,a do samochodu weszli James i Kendall oraz ich towarzyszki Victoria i Patrycja.Po minucie cała czwórka śmiała się na tylnym siedzeniu.
-A wy co tacy poważni?-zaczął James
-Bo my nie mamy tylu procentów co wy.-powiedział Carlos
-Jak chcesz,to mamy jeszcze trochę możemy Ci dać.-oznajmił Kendall
-Kierowcy się nie pyta o takie rzeczy.
-A Ty Katrin chcesz?
-Nie ja nie piję.
-Świętoszka.-skomentowała jedna z dziewczyn.W samochodzie zapanowała niezręczna cisza.
-A jakie macie plany?-zapytał Carlos
-No nie wiem chyba pojedziemy do mnie i zrobimy małą imprezkę.A Wy?-powiedział James
-My to na razie nie mamy planów.
-Hmm to zapraszamy na wspólną zabawę,zadzwonimy po Logana i będziemy się bawić
-No nie wiem,Katrin?-patrzył na mnie tak jakbym miała się zgodzić,wiec kiwnęłam mu głową że się zgadzam
-No to super,już piszę do Logana żeby zrobił zakupy i wpadał do mnie.-powiedział zadowolony James.Kiedy  dotarliśmy James pokierował nas na taras.Carlos zajął się muzyką,Kendall rozmawiał z dziewczynami,wiec ja postanowiłam usiąść i popatrzyłam w niebo.Zza rogu usłyszałam:
-Pss,Katrin możesz mi pomóc?-powiedział skrępowany James
-Jasne,a co mam robić?
-Chodź.-Zaprowadził mnie do przedpokoju gdzie stał Logan razem z Alex.
-Hej.-powiedziałam
-Cześć,Katrin.-powiedziała przygnębiona Alex
-A co tutaj mam zrobić?-odwróciłam się w kierunku James
-Tak w sumie...-wypowiedź przerwała mu Alex
-Ja chciałam z Tobą porozmawiać na osobności.
-Ze mną?
-Proszę Cie to dla mnie ważne.
-No dobrze.
-James gdzie możemy spokojnie porozmawiać?-zapytała się Alex
-Na górę możecie pójść,tam nikt nie będzie Wam przeszkadzał.
-Dzięki. Chodź Katrin.-Kiedy znalazłyśmy kont do rozmowy Alex zaczęła:
-Domyślam się że Carlos Ci powiedział co się wydarzyło.
-No powiedział.
-Tylko to nie jest do końca prawdą,
-Jak to?
-Bo on myśli że go zdradziłam,ale nawet się nie pocałowaliśmy.
-Dla tego że Carlos wszedł?-zaśmiała się
-Nie bo to była sesja fotograficzna,gdy wszedł ja wyszłam z łazienki w szlafroku,a on leżał w łóżku,ale to nieistotne.Oboje mieliśmy na sobie bieliznę.
-To czemu nie uprzedziłaś go o tej sesji?
-Bo wiem jakie ma na ten temat zdanie,strasznie by się zdenerwował.Muszę mu powiedzieć prawdę,bo mam jeszcze nadzieję że uratujemy nasz związek.I tu mam do Ciebie prośbę czy nie mogłabyś go przekonać żeby ze mną porozmawiał.
-Powinien znać prawdę,ale będzie ciężko.Poczekasz tu to ja po niego pójdę?
- Pewnie. Dziękuję. -Uśmiechnęłam się i wyszłam na dół do reszty,tam zobaczyłam Carlosa szalejącego z Patrycją.Postanowiłam go odciągnąć o tej dziewczyny.
-Carlos.Mogę Cię na chwilkę porwać?
-Jasne.Chociaż gdzie tyle byłaś?
-Zaraz się wszystkiego dowiesz.Musisz mi coś obiecać musisz z kimś porozmawiać,ta osoba czeka na Ciebie na górze. Musisz jej wysłuchać.
-Katrin,o co tutaj chodzi.
-Idź prosto na górę.-Wszedł a ja chwilę postałam czy nie słychać żadnych krzyków.Po kilku minutach wydawało się że jest spokojnie wiec poszłam do ogrodu. Zaniepokoił mnie wzrok dziewczyn które patrzyły się na mnie jak na wroga,ale postanowiłam to zignorować.
-To co może za gramy w butelkę?-rzuciła Victoria
-Ty też grasz.-zwróciła się do mnie Patrycja
-Nie przejmuj się nimi,jak się lepiej poznacie to będą całkiem inne.-zapewnił mnie Logan
-Znasz zasady?-zapytała się Victoria
-Tak,znam.
-No to zaczynam.-powiedział Kendall,a butelka wypadła na Patrycję:
Prawda czy wyzwanie?-zapytał blondyn
-Wyzwanie.
-Poliż stopę osobie na przeciwko.Czyli Jamesowi.
-Mam nadzieję że brałeś dzisiaj prysznic.Dawaj tą stopę chcę mieć to już za sobą.-Kiedy lizała mu stopę reszta śmiała się z obrzydzenia. Wzięła butelkę i zakręciła ją i pech chciał że wypadło na mnie.
Katrin,prawda czy wyzwanie?-zapytała zadowolona
-Wyzwanie.
-Zatańcz makarenę na stolę.
-A z muzyką czy bez?
-To my Ci będziemy śpiewać.Wskakuj.-powiedział James.a ja wskoczyłam i zrobiłam to co do mnie należało.I zakręciłam butelką wyszło na Kendalla
-Prawda czy wyzwanie?
-To ja będę wyjątkowy i poproszę prawdę.-przez chwilę myślałam cała grupka chciała mi pomóc,ale miałam moje pytanie wydało się najlepsze: Jeśli miałbyś wybrać jedną osobę z naszego grona,aby spełnić noc razem kto by to był?
-Hmm wybieram Logana.
-Mnie?Czemu mnie?-zapytał się Logan reszta tylko się śmiała
-Koniec pytań.Teraz ja zadaję i zakręcił  i wypadło na mnie.
Ooo to niespodzianka prawda czy wyzwanie?
-Prawda.
-Pytanie brzmi:jak wyobrażasz sobie swój pierwszy raz?Jeżeli go nie było.
-Ej.nie było,ale-pisnęłam,zakłopotana
-No to mów.-powiedział ciekawy Logan
-Eee to na pewno z osobą którą kocham,będzie dużo świeczek,może jakiś szampan.Dobra koniec.Kiedy miałam zakręcić wyszedł Carlos razem z Alex
-Dużo mnie ominęło?
-Gracie z nami w butelkę?-zapytała Patrycja.
-Wiecie ja bym się napił.-powiedział Carlos
-To wszyscy idziemy pić,a później tańce.-oznajmił gospodarz domu
-Może piwo?-zapytał mnie się Logan
-To daj łyczka.
-I jak smakuję?
-Nie za bardzo,ale chyba też muszę się odstresować.
-A Ty po czym?
-Boję się Carlosa.
-Czemu?
-No bo wiesz..
-Spójrz,chyba dzięki tobie się pogodzili.-poinformował mnie Logan
-oo jak słodko razem wyglądają jak tańczą.
-Ja zaraz wracam polecę do łazienki
-Ok to ja tu poczekam.
-Widzę że z Loganem już piłaś.To teraz musisz ze mną.-zaczął Kendall
-A co chcesz mi zaproponować?
-Hmm piwko czy coś mocniejszego?
-To mogę piwo żeby nie mieszać.
-To proszę bardzo.
-Czemu mi się tak przyglądasz?
-Bo skłamałem?
-Kiedy?
-Jak graliśmy w butelkę.Tą osobą byłabyś Ty.
-Haha lepiej już nie pij.
-Nie wierzysz mi?
-Trudno jest wierzyć człowiekowi z którym piję się piwo.-oboje się zaśmialiśmy
-A co do mojego pytania to tak sobie wyobrażasz czy tak tylko powiedziałaś?
-No w sumie może jest w tym trochę prawdy,ale nie dodałam chyba najważniejszej rzeczy.
-Jakiej?
-Że to będzie w noc poślubną?
-Naprawdę.
-No wiem że to takie staroświeckie,ale wiesz tak już mam.
-Spoko rozumiem.To nie jest złe wręcz przeciwnie.-Wtedy doszedł do nas Logan
- O tak beze mnie pijecie.Nie ładnie.
-Haha masz to dla Ciebie.-K3 podał mu butelkę
-Carlos nas obserwuję.-powiedział Logan
-Zasłońcie mnie.-w tym momencie podszedł Carlos
-Cześć Katrin.-powiedział Carlos
-No cześć,co tam?
-Wiedzę że się dobrze bawisz.Ale nie mam nic na przeciwko tylko z umiarem.Będę miał na Ciebie oko bo im nie wolno ufać.
-No wiesz co.Takie ostre słowa przeciwko nam.-oburzył się Kendall
-Zatańczymy?-podeszła Patrycja do Kendalla
-Pewnie.-i wywiali na parkiecie razem z Jamsem i Victorią
-To co my jeszcze po jednym? -zapytał Logan
-Okej.-przy piwie zaczęliśmy się nabijać jak tańczą.Pewnym momencie oboje zasnęliśmy przy stole.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział 9

Hej.Przepraszam Was że tak długo mnie nie było,ale lipiec strasznie szybko mi minął nawet nie wiem kiedy:/ Mam nadzieję że za ten rozdział mnie nie zabijecie.I za wszelkie błędy przepraszam.Jak jakiś znajdziecie to śmiało piszcie,a ja to poprawię:)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Szybkim ruchem zaczęłam mijać obecnych tu ludzi,aby jak najszybciej dowiedzieć się co się tutaj dzieję.Gdy tylko zdążyłam otworzyć drzwi zalała mnie fala wody.W mieszkaniu było więcej osób niż na zewnątrz.Ale Carlosa nigdzie nie było widać,a w tym szumie nie było sensu krzyczeć więc skierowałam się na górę do siebie.Próbowałam się dzwonić,ale nie odbierał więc wzięłam się za lekcję.W chwili gdy już kończyłam przerwał mi telefon.
-Katrin gdzie jesteś?!-krzyknął mi prosto do słuchawki
-U Ciebie na górze.
-Zaraz będę .-I się rozłączył,chwilę potem znalazł się w moim pokoju
-Katrin,jestem załamany cały parter jest do remontu.
-Ale co się takiego tutaj stało?
-Rura pękła i stąd ta powódź.Tyle tylko się dowiedziałem.
-Tak mi przykro.Mogę coś dla Ciebie zrobić?
-Bardzo miło z twojej trony,ale my tu nie wiele możemy zrobić.(po chwili milczenia znowu zaczął z smutniejszym tonem)I mam złą wiadomość.Musisz na czas remontu wrócić do swojego domu przynajmniej na czas szkolny.Mam nadzieję że się nie gniewasz?
-Pewnie że nie.To ja zacznę się już pakować.-jakoś smutno mi się zrobiło że muszę go tu samego zostawić
-Dobrze.Jak będziesz gotowa to zejdź na dół to Cię odwiozę.
-Ok.-I wyszedł.A ja przerażona tym co się stało zaczęłam powoli się pakować.Po godzinie zeszłam na dół tak jak mi kazał.Na szczęście na dole było już mniej wody jednak,ale Carlosa znowu gdzieś wcięło.Kidy go zauważyłam rozmawiał z robotnikiem,chwilę postałam i przyszedł do mnie biorąc moją walizkę i ruszyliśmy.
-Carlos
-Tak?
-Jak coś to zawszę Ci pomogę,wiesz jak byś miał jakiś problem?
-Kochana jesteś,ale na razie masz szkołę musisz ładnie zdać.-pierwszy raz się uśmiechnął dzisiejszego dnia
-Oj tam szkoła,ale pamiętaj o tym,dobrze?
-Będę pamiętać.
-A gdzie teraz będziesz mieszkał?
-U Alex na czas remontu.Pamiętaj że jesteś u nas zawsze mile widziana wpadaj kiedy tylko chcesz.
-Będę pamiętać.
-To już jesteśmy nie będę wchodził bo muszę szybko pojechać do mieszkania. Do zobaczenia Katrin.
-Pa Carlos.Powodzenia przy remoncie.

Xxx
Kolejne tygodnie były ciężkie dużo nauki i poprawiania,przez cały ten czas nie miałam kontaktu z Carlosem kilka razy próbowałam się dodzwonić do niego,ale nie odbierał.Martwiłam się,ale nie chciałam się mu również narzucać.
Kilka razy przechodziłam koło mieszkania Carlosa,a tam nie było oznak remontu co było bardzo dziwne.
Zaczęło mi brakować naszych rozmów,a jakoś do Alex było mi głupio przyjść bez zapowiedzi.
Kiedy nadeszły wakacje w sobotę wieczorem moja mama sprzątała w sypialni gościnnej.Co mnie bardzo zdziwiło,gdyż tam nikogo nie było od wieków,żeby sprzątać dwie godziny,ale uznałam to jako odreagowanie stresu na wezwanie na rozprawę.Więc tak jakby nic zeszłam na dół do uprawniania mojego ulubionego sportu(czyt.oglądania telewizji).Po jakimś czasie po całym domu rozległ się dzwonek do drzwi.
-Katrin,ja otworzę!-krzyknęła mama, ja akceptując to poszłam do kuchni po chipsy i sok. Gdy wracałam do salonu ujrzałam jedną dużą walizkę,a drugą tak samą ogromną trzymał Carlos w dłoni.
-Cześć,Carlos.-powiedziałam przyjaźnie
-Hej.-powiedział ze smutnymi oczami Carlos
-Coś się stało?
-Katrin,daj Carlosowi spokój!.-krzyknęła na mnie Anna
-Okej.-wymruczałam pod nosem,bo nie wiedziałam po co ten cały krzyk
-Chodź pokaże Ci twój pokój.- I ruszyli,a ja poczułam się dziwnie bo nie wiedziałam czemu Carlos jest w tak dziwnym humorze może nie cieszy się że przez jakiś czas będzie skazany na moją obecność i jeszcze ten krzyk za to że chciałam być miła.Więc wróciłam do tego co robiłam przed przebyciem Carlosa. Widziałam jak schodził po drugą walizkę,było widać że myślami jest gdzieś indziej.Po kilku minutach wróciła mama na dół krzycząc
-Zostaw te chipsy,za 10 minut będzie kolacja.-zabrała je i weszła do kuchni.Więc poszłam za nią żeby się dowiedzieć co się tutaj dzieję i przy okazji pomóc przy kolacji.
-W czymś Ci pomóc?
-Nie dziękuję.Dam sobie radę sama.
-Okej.-Pomyślałam że jak nie to nie,ale nie wydawało mi się żebym coś się dowiedziała.Usiadłam przy stole i czekałam na kolację.Między czasie trochę odpłynęłam w myślach.Moje myśli chodził przede wszystkim przy Carlosie nie miałam bladego pojęcia co się stało i czemu już nie mieszka razem z Alex przecież się tak dobrze dogadywali .Z moich rozmyśleń  wytrącił mnie talerz naleśników. Z tego wszystkiego nie zauważyłam kiedy Carlos szedł do nas na dół. Cała trójka w milczeniu zajęła się spożywaniem kolacji.Mata jak co dzień nie było na wspólnych posiłkach.W pewnym momencie zobaczyłam jak Carlos z mamą dziwnie na mnie patrzą,a później na siebie to mogło oznaczać żebym wyszła jak skończę bo chcą porozmawiać. I tak za kilka minut zrobiłam bez słów wstałam i wyszłam.Kiedy przygotowywałam się do snu zrobiło mi się jakoś przykro bo potraktowali mnie jak małą dziewczynkę,a Carlos wyglądał na złego jakbym mu coś złego zrobiłam.Rano obudził mnie czyjś szept:
-Katrin,śpisz?-zapytał Car.
-Teraz już nie.-odrzekłam trochę zła
-Możemy pogadać?
-A która jest godzina?
-Po piątej.
-Czemu nie śpisz?-zapytałam zdziwiona
-Jakoś nie mogłem spać.-powiedział z przygnębioną miną
-Coś się dzieję?Coś z mieszkaniem?-to wydawało się że to coś poważniejszego
-To nie chodzi o mieszkanie...-zamilkł
-A powiesz mi o co?
-Alex
-Co z nią?
-Zdradziła mnie.
-Co?!Jak to?!To nie możliwe.-nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam
-Też bym w tą nie uwierzył,ale przyłapałem ich.-jego ton głosu zamienił się w szept
-Carlos,tak mi przykro.
-Mi też. Cały czas mam przed oczami ich w sypialni Alex.
-Carlos,ja nie wiem co mam Ci powiedzieć.Tak mi przykro.
-A wiesz co jest najgorsze że ja myślałem to jest kobieta na całe życie że znalazłem swoją drugą połówkę.Chyba nie jestem najlepszym partnerem.Katrin powiedz szczerze czego mi brakuję?
-Ej,Carlos nie załamuj się.Jesteś wspaniałym człowiekiem niczego Ci nie brakuję.Jeszcze znajdziesz tą swoją wymarzoną.
-Katrin,ja nie mam już siły.Jestem do niczego.Sama przyznaj że naszą przyjaźń zaniedbałem.Nawet jako przyjaciel się nie sprawdzam.A Ty ze mną rozmawiasz jak niby nic,a też powinnaś być na mnie zła.
-Nie mów tak,jesteś wspaniałym przyjacielem,jak kuzynem.Miałeś dużo spraw na głowie jak każda gwiazda muzyki.-próbowałam go rozśmieszyć,ale wyglądał jakby mnie wcale nie słuchał a jego warga nawet nie drgnęła
-Jak tu tak poważnie rozmawiamy to ja sobie nikogo nie znajdę.Żadna mnie nie zechcę.
-Głuptas z Ciebie,wiesz ile jest dziewczyn które chciałyby żebyś z nimi chociaż porozmawiał.Miliony nastolatek Cię kocha.
-Mam jakiegoś pecha nic mi się nie układa.Wszystko się sypię.
-Daj sobie czasu.Nie masz pecha to po prostu zbieg okoliczności.
-A jak do końca życia zostanę sam?
-Nie zostaniesz sam masz mnie,chłopaków i wiernych fanów.
-Masz rację. Muszę stanąć na nogi,ale będziesz musiała mi pomóc.
-Z miłą chęcią.
-Nawet mam już plan na dzisiejszy wieczór.-zadowoloną miną powiedział Carlos