Witajcie!:*Trochę ogarnęłam wygląd bloga,ale nie wiem czy Wam się on podoba może macie jakieś propozycję? Mam do Was takie pytanie czy byście chcieli żebym Was informowała o nowym rozdziale to możecie w komentarzu możecie zostawić nicka z tt albo z ask.fm.Jeżeli macie jakieś pytania możecie pytać śmiało na asku:---->http://ask.fm/wreedna18
lub na tt: ---------->https://twitter.com/Trelkaaa i nie wiem czy zauważyliście nową zakładkę" bohaterowie cz.2"to zapraszam do zajrzenia też do niej i to chyba wszystko chciałam powiedzieć:)
Życzę miłego czytania:) I zapraszam do komentowania:)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-A-O tym że mają koncert,w niedzielę?
-K-Nie.O żadnym koncercie mi nic nie wiadomo.
-A-Ciekawe dlaczego przed nami to ukrywa?
-K-Może zapomniał.
-A-Nie wiem,ale w każdym razie my tam pójdziemy.Tylko tak żeby nas nie poznali.Bo zawsze mi mówił że grają,a teraz to nic.
-K-Ooo.Ciekawe co kombinuję.
-A-Tak.-śmiech -Tylko nic mu nie mówmy.
I dojechaliśmy po drodze do domu Carlosa.Zabrałyśmy rzeczy z bagażnika i weszliśmy do środka.
-C-O już jesteście. Podszedł do swojej dziewczyny czule całując.Ja się przyglądałam się sytuacji z rozbawieniem
-K-Tylko się nie połknijcie.-Odskoczyli od siebie jak oparzeni.Wybuchliśmy śmiechem
-C-To ja mam taki pomysł my się z Alex przejdziemy.A Was zostawimy samych.
-K-Ale o czym Ty mówisz?
-C-Masz w gości w salonie czekają na Ciebie.Nie będziemy wam przeszkadzać,a wy sobie na spokojnie porozmawiacie.Nie długo wrócimy,jak by się coś działo to dzwoń do nas.
-K-Ok.-I wyszli a ja rzuciłam torby w przejściu i weszłam do salonu pewnym krokiem.Na dużej kanapie siedziała cała czwórka.Która spojrzała na mnie jak na wybawienie.Rzuciłam obojętne
-Siema.-Odpowiedzieli z trochę lepszym nastawieniem.Usiadłam na przeciwko ich. Nastała długa cisza,normalnie pewnie zaczęłabym się śmiać,ale w tym przypadku przyglądałam się im uważnie tak jakbym chciała wyczytać z ich twarzy po co tu przyszli.
-K-Chcecie mi o czymś powiedzieć?-Zaczęłam,bo chyba bym w życiu się nie dowiedziała
-Rafael-Słuchaj,to wszystko nie jest tak jak myślisz.
-K-To chcesz mi powiedzieć że nie jesteście razem.?
-Nicki-Masz rację ja chodzę z Rafaelem,tak jak Emily z Matem.
-Emily-I bardzo chciałyśmy Cię przeprosić że Ci nie powiedziałyśmy,ale nie mieliśmy pojęcia jak.
-K-A nie można było normalnie?Za kogo mnie uważacie?
-Nicki-Teraz to wiemy że źle to zrobiłyśmy.Nie powinnyśmy Cię okłamywać.
-K-Ale okłamaliście i już tego nie zmienicie.W szkole też się zachowywaliście tak jakbym była nikim.
-Emily-Nie jesteś nikim jesteś naszą przyjaciółką.
-Nicki-My cię przepraszamy,wybaczysz nam?
-K-Wybaczę,ale pod jednym warunkiem że takie tajemnice macie przede mną ostatni raz.I wszystko mi wyjaśnicie.
Cała czwórka podbiegła do mnie i mnie przytuliła,a ja w oczach miałam łzy.I widać było po nich że jest im strasznie głupio.I za bardzo ich kochałam żeby zapomnieć o nich.
-Mat-Jesteś wielka,już nigdy nie będzie takiej sytuacji.
-Rafael-Pamiętaj że Cię kocham.
-K-Ja Ciebie też,braciszku.-I objął mnie,a od reszty było słychać słodkie "ooo"
-Nicki-To co mamy Ci opowiedzieć?
-K-To może lepiej od początku,żebym się nie pogubiła.-śmiech
Wiec wszystko było wyjaśnione.Obie pary spojrzeli innym kątem na dyskotece szkolnej(Katrin nie było bo zachorowała).
Koło 23 wrócili Carlos z Alex.Kiedy my jedliśmy zamówioną pizze.
-K-Zjecie z nami?-zapytałam trzecią parę
-C-Ktoś czyta mi w myślach.-uśmiechnął się|
-Rafael-To serdecznie zapraszamy.-A ja poszłam po talerzyki i szklanki.
Kiedy zjadłyśmy Rafael zaczął::-To my będziemy się zbierać?
-K-Już?No dobrze nie będę was zatrzymywała.
-Raf.-A kiedy nas odwiedzisz?
-K-Jutro przyjdę do domu.-uśmiechnęłam się
-Raf.-No dobrze to powiem mamie.
-Nicki-To my lecimy.Trzymaj się kochana jak coś to się odzywaj do nas.
-Emily- Mam pomysł,może spotkamy się wszyscy u Katrin i Rafaela i pooglądamy jakiś film?
-Nicki-O to jest dobre.Zgadzacie się?Mat podniósł mnie do góry tak wysoko że głową dotykałam sufit
-K-Ej puść mnie.Co Ty robisz chcesz żebym głowę straciła?
-Mat-Może
-K-Lepiej mnie puść,jak nie chcesz mieć kłopotów z moim bratem.-posłusznie postawił mnie na podłogę
-Raf.-Ja jestem za to widzimy się o 16?
-K-No to jesteśmy umówieni.
-Emily-To do zobaczenia Katrin.-I wyszli a ja wróciłam do salonu,aby ogarnąć po naszej kolacji.Kiedy zmywałam za mną odezwał się głos.
-Alex-I jak tam,wszystko na dobrej drodze,co?
-K-Tak,nie potrafiłabym o nich zapomnieć.
-Alex-A o nas?
-K-Nawet gdybym chciała,to mi nie wyjdzie.-pokazałam język
-A- Och ty wredoto!
-K-Też Cię kocham.A gdzie Carlos?
-A-Na górze,czegoś tam szuka.A właśnie co do niedzieli to jest nadal aktualne,tylko musimy mieć jakieś przebranie żeby nas nie poznali.
-K-To ja jutro w domu czegoś poszukam.
-C-A co chcesz szukać,może to ja mam?
-K-Chyba raczej nie?
-C-Dobra nie wnikam.
-A-No lepiej nie wnikaj,kochanie.-obieli się
-K-Nie chcę nic mówić,ale po dole mnie nie oprowadziłeś i nie bardzo wiem co gdzie jest.
-C-A no faktycznie.-I zaczął pokazywać na różne drzwi.Po prawo od wejścia jest moja sypialni z łazienką i garderobą ,obok gabinet,po drugiej stronie na wprost łazienka ogólnodostępna no i salon z kuchnią.
-K-Ok,to już wiem gdzie Cie szukać.
-C-Wpadaj kiedy chcesz.
-K-Na pewno wpadnę.-uśmiechnęłam się szyderczo
-C-Tylko bez głupich żartów.
-K-Bez głupich,powiadasz?
-C-To ma coś znaczyć?
-K-Może nic,może jednak coś.
-C-Mówisz jak chory człowiek.Może zadzwonić po pomoc?
-K-Jak mówisz o dobrze zbudowanych w mundurach strażakach,to zadzwoń .
-C-Ja mam na myśli panów z białymi kaftanami.
-K-Ooo teraz to przegiąłeś. Foch forever.
-C-Na pięć minut?
-K-Może.
-C-I tak mnie kochasz.
-K-Love forever.
-C-Słodko.To robimy tego pięknego wieczoru?
-A-To może jakaś komedia?
-K-Wiecie co to ja już się położę,miłego wieczoru.
-A-Na pewno z nami nie zostaniesz?
-K-Może innym razem.Dobranoc
-A-Kolorowych
I poszłam na górę do swojego pokoju wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.
Xxx
Następnego ranka zeszłam na dół do kuchni,aby zrobić śniadanie,a na lodówce zostałam karteczkę
"Dzień dobry.Miałem pilny telefon i musiałem pojechać do studio,Alex też ma spotkanie.Wieczorem po Ciebie przyjadę.Na komodzie w przedpokoju leżą twoje klucze.Pozdrawiam Carlos:)"I za chwilę wyszłam udając się w stronę przystanku.Na miejscu zostałam jedynie Rafaela w kuchni.
-Raf.-O jak dobrze że już jesteś.
-K-Ja też się cieszę.Jest mama?
-Raf.-W pracy,później będzie.
Gdy weszłam do salonu aż się przeraziłam.Cały pokój w okruszkach wszędzie leżały puste opakowania.
-Raf.-Czysto no,nie?
-K-Bardzo jak nigdy.
-Raf.-Pomożesz?
-K-Ale nie za darmo coś pożyczę od Ciebie,ok?
-Raf.-Pewnie
-K-To ja biorę dół,a Ty górę.
I zabraliśmy się do pracy.Z dołem wyrobiłam się w godzinę,a że Rafaela nie było widać postanowiłam jak nigdy że mu pomogę.Jak weszłam do jego pokoju aż lśniło
-K-To się postarałeś.
-Raf.-Teraz to muszę.(zaśmiał się)To teraz pojedziemy na zakupy.
-K-Chyba pojedziemy na szybkie zakupy.Bo za półtorej godziny mieli przyjechać
-Raf.-Ok to ja pójdę samochód wyprowadzić,a Ty weź sobie nagrodę . Będę czekał na Ciebie w samochodzie.
-K-Ok zaraz przyjdę.I obróciłam się w stronę jego szafy wyciągając to co mi było potrzebne i wrzuciłam to swojego pokoju i szybko zeszłam i siadłam do samochodu.Przez chwilę jechaliśmy w ciszy,pierwszy odezwał się Rafael:
-Wczoraj był tata.
-K-Tak i co chciał?-
-Powiedział że nic nie chcę,oprócz tego że mamy go odwiedzić.-mówił z obojętnością
-Coś więcej mówił?
-Że się gdzieś przeprowadza.
-Gdzie się przeprowadza?
-Nie wiem,chyba do innego miasta.
-A mama jak się czuję?
-Szczerze lepiej już spotyka się ze znajomymi i się uśmiecha.Zresztą sama się przekonasz jak wróci z pracy.
No i dojechaliśmy do supermarketu.Nasze zakupy obracały się wokół stanowisk z warzywami i owocami, napojami,słodyczami i chipsami.Po godzinie wróciliśmy do domu,gdzie czekała na nas mama.Która się przeraziła gdy zobaczyła nasze zakupy.
-M-Wy macie zamiar dzisiaj to wszystko zjeść?
-K-Chyba.
-M-Zrobię Wam sałatkę.
-K-O to ja Ci pomogę.
I sałatka była gotowa w kilka minut.Rafael w tym czasie zamienił nasz salon w małe kino.Zostało podanie naszego mega "zdrowego" jedzenia na stół i zasłonięcie okien.Za to że zostało kilka minut poszłam do swojego pokoju i spakowałam kilka swoich książek,ciuchów.I szybko zeszłam bo usłyszałam jak z dołu dochodzą śmiechy dziewczyn.
-K-Siema spóźnialscy.
-Mat.-O proszę jaka wyszczekana.
-K-Jak zawsze-zawsze lubiłam się z nim drażnić
-M.-Cała Katrin,skromna jak zawsze.
-K-Dzięki za komplement.
-Nicki-To może już pójdziemy na ten film.
-K-Ooo,na film.-głupią udawać to tylko dla nich
-Nicki-No ja już z nią nie mogę.
-K-To przez nogę i dalej możesz.
-Nicki-Ja nie chcę wiedzieć co Ty brałaś.
-K-A wiesz co bym teraz wzięła?
-Nicki-Hmm..No nie wiem.
-K-Ciebie cukiereczku mój słodziutki.
-Nicki-Ale nie przy wszystkich.Poczekaj do wieczora.
-K-Mmm.Dobra chodźmy bo głodna jestem.
I salony wleciałam pierwsza zajmując najlepsze miejsce w pokoju.
-Mat-To co oglądamy?
Jednocześnie Rafael z Emily krzyknęli że chcą horror.Nie byłam zachwycona tym wyborem,ale że było wcześnie nie zdecydowałam się protestować.Gdy już wszyscy się rozkręciło i każdy był skupiony każdy krok wywoływał przerażenie (gdzie ja miałam najgorzej,bo dziewczyny się wtuliły w chłopaków).Jedyna część filmu która wywołała u mnie ulgę i uśmiech na twarzy to napis końcowy 'The End"
-R-E tam słaby,spodziewałem się czegoś lepszego.
-M-Taki zwykły.
-R-To co teraz oglądamy?
-K-Komedie!
-N-Jestem za.
I włączyliśmy komedie która nie należała do przyzwoitych filmów.I nagle nie wiadomo skąd w drzwiach ukazały się dwie postacie.I zanim weszli do nas zaczęłam krzyczeć z dziewczynami.Po chwili do środka weszli Carlos z Alex i spojrzeli na telewizor gdzie scena miała wiele do życzenia.Ja z tego wszystkiego nie wiedziałam co mam z sobą zrobić więc zaczęłam jeść chipsy.
-C-Co my tacy straszni,bo w ubraniach?
Nikt nie wytrzymał każdy w śmiech,oczywiście mój pomysł z jedzeniem chipsów w tym momencie nie był najlepszy bo miskę upuściłam na podłogę a sama zaczęłam się dławić.Reszta jeszcze bardziej w śmiech,a ja na czworaka podeszłam do stolika żeby się czegoś napić,ale nie mogłam się spokojnie napić bo ciągle mieli polewkę.Kiedy już wszystko było dobrze i jak się dołączyli do nas Alex z Carlosem film się zakończył.
-Emily-To teraz potańczmy.Rafael włącz coś.
I nagle sala kinowa przemieniła się małą dyskotekę.Ale jak zobaczyłam jak mój braciszek się zaczęłam się ze śmiechu dusić.Nicki chyba domyśliła się z czego,a raczej z kogo mam taką radochę:
-N-Ej,nie śmiej się z niego.Zobaczysz będzie jeszcze najlepszym tancerzem na świecie.
-R-To ona się ze mnie śmieje?
-K-Haha tak z Ciebie.Nicki chcę to zobaczyć.-I mój braciszek pokazał swe piekielne oblicze i zaczął mnie gonić.Nie wiedziałam co mam zrobić więc podbiegłam do rozbawionego Carlosa:-Ratuj mnie.Proszę.I zaczęłam się za nim chować.I w końcu zrezygnował i przytulił się do swojej dziewczyny.Ale nasz szał przerwał telefon Carlosa specjalnie z Alex przysunęliśmy się bliżej żeby posłuchać.
-Siema,co jest?
-...
-To przyjadę po Was przed 7 może być?
-....
-No spoko,muszę kończyć bo dziewczyny mnie podsłuchują.
-....
-Ok.To do zobaczenia.
Alex zaczęła-Który to był?
-James i kazał Was pozdrowić.
-O jak miło
-To co zbieramy się powoli?
-Katrin.
-Ok to pójdę tylko po swoje rzeczy.I razem zemną powędrował na górę.
-To co jutro nie będzie Cię w domu.
-Dopiero wieczorem.To ta torba którą chcesz wziąć?
-Tak to ta.
-To zaniosę ją.
-Miło. Dziękuje.
-Polecam się na przyszłość.
-No to chodźmy na dół pożegnamy się i wyjdziemy.
I weszliśmy do salony gdzie cisza była zupełna bo zaczęli znowu coś oglądać wiec szeptem zawołaliśmy Alex i powiedzieliśmy "cześć".Kiedy miałam wołać mamę Alex powiedziała że wyszła.I ruszyliśmy.Włączył radio i zaczął śpiewać "Payphone" Chyba domyślił się że byśmy go zagadały co ma zamiar robić.Gdy dojechaliśmy i mieliśmy coś obejrzeć,ale do Carlosa znowu zadzwonił telefon:
-...
-A co się stało?Teraz?
-...
-Ale,
-...
-Dobra zaraz będę.
Po głosie chyba był to już ktoś inny.I się rozłączył próbując być złym:
-Słuchajcie dziewczyny muszę pojechać do chłopaków.
-A-Po co?
-No bo.-słychać było że się zdenerwowała
-No..
-Bo kazali mi przyjechać i im pomóc
-W czym?
-No nie wiem.
-Wiesz co w ogóle nie masz dla nas czasu ciągle coś.!
-Ale to nie moja wina.
-No, a czyja było im powiedzieć że jesteś zajęty!
-Ale mnie potrzebują.Przykro mi że tego nie rozumiesz.
-No tak jeszcze jestem zła.
-Dobra ja nie będę tak rozmawiać.Cześć
Za sobą trzasnął drzwiami i wyszedł.-Alex(zaczęłam nie pewnie)gdzie on pojechał?
-Do chłopaków.Widziałaś jak udawał?
-Co?
-On chciał żebyśmy się pokłócili, to mu pomogłam.
-Jak to?
-Bo oni zawsze przed koncertem spędzają czas razem i chciał to zamaskować pod pretekstem pomocy.I wie że jak jestem zła to nic nie zrobię dopóki mnie nie przeprosi.
-To nie jesteś zła?
-Nie no co Ty.Jutro i tak pójdziemy tam,a on nie będzie się tego spodziewał że my tam możemy być i my.Tylko jestem zła bo mógł Cię z chłopakami poznać i zaprosić ich do nas,ale nie.
-To my też będziemy się same dobrze bawić,po co nam facet.-Chociaż raz Carlos zrobił dobrze że ich do nas nie zaprosił
-Też prawda.-Śmiech
Jeszcze jakiś czas pogadałyśmy dotyczące planu.I zasnęłyśmy na kanapie.