Witajcie! Troszkę długo,ale praca i nie miałam dostępu do komputera:/ Ale już Was nie zanudzam:)
Mam nadzieję że się spodoba!Do kolejnego :*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zaczął się małe zamieszanie kto pierwszy do drzwi.Powitać gościa który wszystkich pobudził.Kiedy udało mi się dostać do Carlosa i Logana zauważyłam że mają niespokojne miny.
-Coś się stało?Kto to był?-zapytałam
-Nikogo nie było.Tylko ta paczka.-wskazał Carlos na pakunek
-Paczka?
-No właśnie dziwne,nie?
-A jest zaadresowana?-zapytał się Logan
-Właśnie nie.Musimy być ostrożni,bo nigdy nic nie wiadomo.
-To co robimy?-zapytał się Carlos
-Powoli ją otwórzmy.-stanowczo powiedział Logan
Na początku nic nie było nic widać,tylko stary zegarek.
-Co zegarek?-odezwał się James
-Czemu zegarek?!-krzyknął Kendall
-Ej,czekajcie jest jeszcze jakaś karteczka.-oznajmił Carlos
-Co?! Co napisali?!-powiedział zdenerwowany James
-"To czas.Czas Big Time Rush!"-przeczytał C.
-Co?Kto to by to wysłał?
-Nie wiem,ale ktoś chce nas wykurzyć.Musimy być ostrożni.-mówił L.
-To co idziemy z tym na policję?-pyta się K.
-Na razie nie ma co.Ale musimy być ostrożni i nie wpaść w panikę.Tu pewnie chodzi bardziej o nas jako zespół niż nas osobiście.-mówi L.
Kolejne dni mijały spokojnie bez zbędnych paczek,listów.Cała paczka cieszyła się swoim towarzystwem chodząc razem do kina,na lody.Po koniec tygodnia jak emocję opadły postanowili wybrać się wspólnie na koncert zespołu "XX" Bawili się wszyscy świetnie.Do czasu gdzie Katrin nie ujrzała tam swojego ojca wraz ze swoją nową partnerką.W tedy postanowiła że lepiej jak z wyjdzie i on jej nie zobaczy.Szybkim krokiem wyszła z koncertu i ruszyła w stronę parkingu gdzie stał ich samochód. Tuż za sobą słyszała jak ktoś również szedł za nią co przyspieszyła on również.
-Hej!Stój!-krzyknął zdyszany chłopak Zgubiłaś chyba coś.
-Słucham?
-To nie Twój portfel?-powiedział nieznajomy
-Tak mój.Ale jak to się stało?
-Szybko szłaś i ktoś musiał Cię trącić.
-Ojej.Bardzo dziękuję.-powiedziałam speszona
-Proszę bardzo.To może w ramach podziękowania pójdziemy razem na kawę?-puścił oczko
-Hmm no nie wiem..
-Tutaj się jutro spotkajmy o 12 i pójdziemy razem do kawiarni.Ja już muszę lecieć i do zobaczenia Katrin.-uśmiechnął się i odszedł.
big_time_rush
sobota, 2 stycznia 2016
wtorek, 26 maja 2015
Rozdział 14
Przepraszam że tak długo,mam nadzieję że się nie gniewacie i kolejny rozdział Wam się spodoba.Liczę na szczere opinię:)
Do następnego!:*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kiedy nastał nowy dzień,obudziłam się z pozytywnym nastawieniem do życia. Niby nic się takiego nie wydarzyło,ale coś sprawiło że mam ochotę w pełni cieszyć się wakacjami sprawić żeby były wyjątkowe i pełne pozytywnych wydarzeń.
Kiedy zeszłam na dół w kuchni był tylko Carlos popijający kawę.
-Hej!Jak tam?-zapytałam się zaspanego jeszcze latynoskiego kuzyna
-O hej Katrin.No właśnie muszę zaraz uciekać do studia.Musimy troszkę popracować.
-A co takiego będziesz robić?
-Mam nakręcić dzisiaj teledysk,bardzo się denerwuję bo chcemy żeby wyszedł jak najlepiej.
-Na pewno wyjdzie jeszcze lepiej niż możesz sobie to wyobrazić.-uśmiechnęłam się promienie
-Dzięki.A może chcesz zemną pojechać?Było by mi bardzo miło z tego powodu.I na pewno raźniej.
-Skoro tak mówisz to chyba się skuszę.
-To dobra odpowiedź.To daję Ci pół godziny i widzę Cię gotową na dolę bo musimy do chłopaków dojechać.
-Ok będę nawet za 29 minut.
-Odliczam czas,mała!
I szybko weszłam do siebie przegrzebując szafę. Postanowiłam na bluzkę w paski oraz szare rurki.Po 20 minutach byliśmy już w drodze do studia chłopaków.
Przed budynkiem było spokojnie,a spodziewałam się tłumów szalonych fanek chłopców.Lecz przed budynkiem swoją wartę pełnili dwóch dobrze zbudowanych o poważnej minie ochroniarzy.
-Chodź pokaże Ci moją garderobę.-zaproponował Carlos
-To Ty masz swoją własną garderobę?
-No jasne!Spodoba Ci się.-mówił puszczając oczko
Pokój był niewielki,ale wręcz pozorom bardzo przytulny.W pomieszczeniu była toaletka z oświetleniem która nie grzeszyła zawartością kosmetyków na niej,w rogu stała szafa z kostiumami oraz sofa wraz z stolikiem na której już czekały kilka butelek wody wraz z landrynkami.
-Nie denerwuj się.-powiedziałam poklepując Carlosa po plecach
-Postaram się.Dasz mi chwilkę ja polecę poszukać reszty załogi i zapytam się co i jak?I czuj się jak u siebie.
-Ok.
-To ja zaraz wracam.-posłał mi szczery uśmiech
Zaraz po jego wyjściu znalazłam stos kolorowych brukowców którymi się zajęłam.Po jakimś czasie raptownie otworzyły się drzwi z których weszli Carlos wraz z Loganem
-I co nie mają nikogo żeby ją zastąpić?-mówi do Logana
-Właśnie podobno cały czas kogoś szukają. O i Katrin jest miło Cię widzieć.-odpowiedział Logan
-Mi Ciebie też milo widzieć.A coś się stało?
-Jedna z naszych modelek się rozchorowała,a bez niej nie możemy zacząć.-powiedział przygnębiony Carlos
-Ja mam pomysł!Zamiast marnować i siedzieć bezczynie zróbmy wycieczkę po studio i pokażmy Katrin ciekawe miejsca.Co Wy na to?- zaproponował Logan
-Jak chcesz to myślisz czasem.-pochwalił go Carlos
I wyszliśmy z jednej garderoby i weszliśmy do drugiej lecz ta była Logana
-I tak tu skromnie żyję.-skomentował Logan
-Biedaczek.-poklepał go po plecach Carlos
W czasie naszego obchodu na nikogo się nie napotkaliśmy.Na całym piętrze było nas słychać.Ze strony moich przewodników nie zostały pominięte nawet najmniejsze szczegóły jakimi są schody oraz windy.
-A tu jest kuchnia, w której bywamy najczęściej.-powiedział kuzyn
-No chodźmy do środka.Takie dobro musi być obejrzane od środka.-stwierdził Logan
-I jest nasza pozostała dwójka.-powiedział Carlos gdy wszedł do środka.
-O witajcie.Gdzie my możemy być gdzie indziej niż w kuchni.-rzekł James
-Może ktoś chce herbatkę?-zaproponował K3
-Jeszcze się pytasz,wszyscy się skuszą na twoją herbatkę.- oznajmił James
-Już się robi.
-I co tam?-zapytał się James
-Właśnie mamy małą wycieczkę.-poinformował resztę Logan
-I tak bez nas?-zapytał Kendall
-Uciekliście nam. -powiedział oburzony Logan
-Ech to prawda.-westchnął James
Kiedy piliśmy herbatę do kuchni wszedł ich menedżer
-Chłopaki macie wolne dzisiaj.Zadzwonię do was kiedy będzie kolejny termin.
-No ok.To my lecimy.
-Na razie!-krzyknęła cała czwórka
Stojąc przed budynkiem
-To co robimy?-zapytał się Carlos
-Chłopaki ja muszę uciekać bo się wieczorem umówiłem.-stwierdził Kendall
-To co już uciekasz?-zapytał się Logan
-Tak,tak.Miłego wieczoru Wam życzę.Pa!
-Udanej randki!-krzyknął James
-To co my robimy?coś razem?-zapytał się Carlos
-No pewnie to umówmy się wieczorem tam gdzie zawsze.-zaproponował James
-To co 20?
-Ok to spotkajmy się na miejscu.
-Ok do zobaczenia.
Kiedy już byliśmy z Carlosem w drodze do domu:
-Katrin a Ty chcesz z nami iść?
-Nie chcę wam przeszkadzać.
-Przestań,chodź będzie fajnie.To co zgadzasz się.
-No ok.-powiedziałam niepewnie
-To co jedziemy na zakupy?
-Na co?-powiedziałam rozbawiona
-To jedziemy do galerii.-powiedział uśmiechając się
-Chyba mi kuzyna podmienili.
-Muszę coś kupić żeby wyglądać jak człowiek,a Ciebie w tym wykorzystam.
-Ooo mam się już czuć wykorzystana?
-Jeszcze chwilę poczekaj.-powiedział z uśmieszkiem
Xxx
Tuż po wejściu do klubu zastałam sytuację która wytrąciła mnie z równowagi w jednej chwili.
Przy jednym z stolików na końcu sali siedział Kendall wraz Rebbeca. Na sam widok miałam odruch wymiotny miałam nadzieję że moja koleżanka mnie nie zauważy.Przez pół imprezy siedziałam cicho do nikogo się nie odzywając,nawet żarty Carlosa nie robiły na mnie żadnego wrażenia.
-Katrin wszystko dobrze?-zapytał się Logan
-Tak,tak.-odpowiedziałam
-Może chcesz się czegoś mocniejszego napić?
-Chyba nie powinnam.
-Nie będę Cię namawiał,ale powiesz mi co Cię martwi?-powiedział posyłając mi uśmiech
-Tak tylko się zamyśliłam.-powiedziałam niepewnie
-Wiesz że możesz zawsze na mnie liczyć?
-Tak pamiętam i dziękuję.
W jednej minucie zobaczyliśmy Jamesa który wskakuję na bar i tańczy dziki taniec.
-Katrin chodź pomożesz mi ściągnąć Jamesa.-Po kilku minutach udało nam się ściągnąć szalonego Jamesa i resztę załogi która mocniej zabalowała do domu Jamesa.
Xxx
Samego rana po całym mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi.
Do następnego!:*
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kiedy nastał nowy dzień,obudziłam się z pozytywnym nastawieniem do życia. Niby nic się takiego nie wydarzyło,ale coś sprawiło że mam ochotę w pełni cieszyć się wakacjami sprawić żeby były wyjątkowe i pełne pozytywnych wydarzeń.
Kiedy zeszłam na dół w kuchni był tylko Carlos popijający kawę.
-Hej!Jak tam?-zapytałam się zaspanego jeszcze latynoskiego kuzyna
-O hej Katrin.No właśnie muszę zaraz uciekać do studia.Musimy troszkę popracować.
-A co takiego będziesz robić?
-Mam nakręcić dzisiaj teledysk,bardzo się denerwuję bo chcemy żeby wyszedł jak najlepiej.
-Na pewno wyjdzie jeszcze lepiej niż możesz sobie to wyobrazić.-uśmiechnęłam się promienie
-Dzięki.A może chcesz zemną pojechać?Było by mi bardzo miło z tego powodu.I na pewno raźniej.
-Skoro tak mówisz to chyba się skuszę.
-To dobra odpowiedź.To daję Ci pół godziny i widzę Cię gotową na dolę bo musimy do chłopaków dojechać.
-Ok będę nawet za 29 minut.
-Odliczam czas,mała!
I szybko weszłam do siebie przegrzebując szafę. Postanowiłam na bluzkę w paski oraz szare rurki.Po 20 minutach byliśmy już w drodze do studia chłopaków.
Przed budynkiem było spokojnie,a spodziewałam się tłumów szalonych fanek chłopców.Lecz przed budynkiem swoją wartę pełnili dwóch dobrze zbudowanych o poważnej minie ochroniarzy.
-Chodź pokaże Ci moją garderobę.-zaproponował Carlos
-To Ty masz swoją własną garderobę?
-No jasne!Spodoba Ci się.-mówił puszczając oczko
Pokój był niewielki,ale wręcz pozorom bardzo przytulny.W pomieszczeniu była toaletka z oświetleniem która nie grzeszyła zawartością kosmetyków na niej,w rogu stała szafa z kostiumami oraz sofa wraz z stolikiem na której już czekały kilka butelek wody wraz z landrynkami.
-Nie denerwuj się.-powiedziałam poklepując Carlosa po plecach
-Postaram się.Dasz mi chwilkę ja polecę poszukać reszty załogi i zapytam się co i jak?I czuj się jak u siebie.
-Ok.
-To ja zaraz wracam.-posłał mi szczery uśmiech
Zaraz po jego wyjściu znalazłam stos kolorowych brukowców którymi się zajęłam.Po jakimś czasie raptownie otworzyły się drzwi z których weszli Carlos wraz z Loganem
-I co nie mają nikogo żeby ją zastąpić?-mówi do Logana
-Właśnie podobno cały czas kogoś szukają. O i Katrin jest miło Cię widzieć.-odpowiedział Logan
-Mi Ciebie też milo widzieć.A coś się stało?
-Jedna z naszych modelek się rozchorowała,a bez niej nie możemy zacząć.-powiedział przygnębiony Carlos
-Ja mam pomysł!Zamiast marnować i siedzieć bezczynie zróbmy wycieczkę po studio i pokażmy Katrin ciekawe miejsca.Co Wy na to?- zaproponował Logan
-Jak chcesz to myślisz czasem.-pochwalił go Carlos
I wyszliśmy z jednej garderoby i weszliśmy do drugiej lecz ta była Logana
-I tak tu skromnie żyję.-skomentował Logan
-Biedaczek.-poklepał go po plecach Carlos
W czasie naszego obchodu na nikogo się nie napotkaliśmy.Na całym piętrze było nas słychać.Ze strony moich przewodników nie zostały pominięte nawet najmniejsze szczegóły jakimi są schody oraz windy.
-A tu jest kuchnia, w której bywamy najczęściej.-powiedział kuzyn
-No chodźmy do środka.Takie dobro musi być obejrzane od środka.-stwierdził Logan
-I jest nasza pozostała dwójka.-powiedział Carlos gdy wszedł do środka.
-O witajcie.Gdzie my możemy być gdzie indziej niż w kuchni.-rzekł James
-Może ktoś chce herbatkę?-zaproponował K3
-Jeszcze się pytasz,wszyscy się skuszą na twoją herbatkę.- oznajmił James
-Już się robi.
-I co tam?-zapytał się James
-Właśnie mamy małą wycieczkę.-poinformował resztę Logan
-I tak bez nas?-zapytał Kendall
-Uciekliście nam. -powiedział oburzony Logan
-Ech to prawda.-westchnął James
Kiedy piliśmy herbatę do kuchni wszedł ich menedżer
-Chłopaki macie wolne dzisiaj.Zadzwonię do was kiedy będzie kolejny termin.
-No ok.To my lecimy.
-Na razie!-krzyknęła cała czwórka
Stojąc przed budynkiem
-To co robimy?-zapytał się Carlos
-Chłopaki ja muszę uciekać bo się wieczorem umówiłem.-stwierdził Kendall
-To co już uciekasz?-zapytał się Logan
-Tak,tak.Miłego wieczoru Wam życzę.Pa!
-Udanej randki!-krzyknął James
-To co my robimy?coś razem?-zapytał się Carlos
-No pewnie to umówmy się wieczorem tam gdzie zawsze.-zaproponował James
-To co 20?
-Ok to spotkajmy się na miejscu.
-Ok do zobaczenia.
Kiedy już byliśmy z Carlosem w drodze do domu:
-Katrin a Ty chcesz z nami iść?
-Nie chcę wam przeszkadzać.
-Przestań,chodź będzie fajnie.To co zgadzasz się.
-No ok.-powiedziałam niepewnie
-To co jedziemy na zakupy?
-Na co?-powiedziałam rozbawiona
-To jedziemy do galerii.-powiedział uśmiechając się
-Chyba mi kuzyna podmienili.
-Muszę coś kupić żeby wyglądać jak człowiek,a Ciebie w tym wykorzystam.
-Ooo mam się już czuć wykorzystana?
-Jeszcze chwilę poczekaj.-powiedział z uśmieszkiem
Xxx
Tuż po wejściu do klubu zastałam sytuację która wytrąciła mnie z równowagi w jednej chwili.
Przy jednym z stolików na końcu sali siedział Kendall wraz Rebbeca. Na sam widok miałam odruch wymiotny miałam nadzieję że moja koleżanka mnie nie zauważy.Przez pół imprezy siedziałam cicho do nikogo się nie odzywając,nawet żarty Carlosa nie robiły na mnie żadnego wrażenia.
-Katrin wszystko dobrze?-zapytał się Logan
-Tak,tak.-odpowiedziałam
-Może chcesz się czegoś mocniejszego napić?
-Chyba nie powinnam.
-Nie będę Cię namawiał,ale powiesz mi co Cię martwi?-powiedział posyłając mi uśmiech
-Tak tylko się zamyśliłam.-powiedziałam niepewnie
-Wiesz że możesz zawsze na mnie liczyć?
-Tak pamiętam i dziękuję.
W jednej minucie zobaczyliśmy Jamesa który wskakuję na bar i tańczy dziki taniec.
-Katrin chodź pomożesz mi ściągnąć Jamesa.-Po kilku minutach udało nam się ściągnąć szalonego Jamesa i resztę załogi która mocniej zabalowała do domu Jamesa.
Xxx
Samego rana po całym mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi.
poniedziałek, 2 lutego 2015
Rozdział 13
Hej:* Udało mi się znaleźć trochę czasu żeby coś napisać.
Życzę wszystkim udanych ferii,a Ci co mają szkolę miłej nauki:)
Mam nadzieję że wam się spodoba,mile widziane komentarze:)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zza drzwi weszła zdenerwowana dziewczyna Carlosa.
-Miło was widzieć,razem.-powiedziała zła
-O hej kochanie,już wszystko jest dobrze.-powiedział niewinnie Carlos
-Bardzo mnie to cieszy,ale się denerwowałam.A chłopaki nadal was szukają,gdzieś na mieście.
-Kendall,nie zadzwoniłeś?
-Ups..zapomniałem już do nich dzwonię,żeby do nas przyszli.
-To dzwoń,szybko.-popędzał go Carlos.
Po chwili:
Wszyscy przyjaciele byli u mnie w domu w dobrych humorach,tylko jakoś ja nie mogłam od nich skraść tego dobrego optymizmu.
-Może jakiś dobry film,z popcornem?-zaproponował Carlos.To dobry pomysł.-stwierdzili pozostali
-To ja pójdę do sklepu po małe przekąski.-zaproponowałam
-Sama nigdzie nie pójdziesz.-powiedział stanowczo Carlos
-Ale o co Ci teraz chodzi?-powiedziałam zirytowana całą tą sytuacją
-Bo znowu gdzieś znikniesz.-powiedział stanowczo Carlos
-To ja przejdę się razem z Katrin.-powiedział Logan
-Ok,to wiesz co kupić?-zwrócił się do Logana
-To co zawsze.-cała czwórka już miała uśmiech na twarzy
-To niedługo wracamy.-powiedział Logan i wyszliśmy.
Przez chwilę żadne z nas się do siebie nie odzywało.
-To co zawsze to znaczy że co mamy kupić?-zapytałam się żeby zabić niezręczną ciszę
-To znaczy że wszystko to co jest praktycznie mało zdrowe.-powiedział uśmiechnięty Logan
-Ładnie nazywacie fast foody.
-Mi tęż się podoba.
Pierwszy raz tak podobały mi się zakupy.Braliśmy wszystko to co nam w ręce wpadło.Po godzinie byliśmy już w domu,a tam już wszystko było przygotowane.
-Co oglądamy?-rzucił Logan
-Kendall,trzymaj go,a ja mu powiem.-powiedział James
-Czemu chcecie mnie trzymać?-powiedział zdziwiony Logan
-Żebyś nie uciekł jak się dowiesz.-tłumaczył rozbawiony James
-Czuję podstęp.
-I dobrze czujesz,bo na początku będzie komedia romantyczna z dedykacją dla naszych dziewczyn,a później coś mocniejszego.
-Ech no dobra.-powiedział zrezygnowany Logan
-A nie mówiłem że Loganowi się spodoba.-powiedział K3
Nie zdziwiło mnie że Logana coś trafiło,bo sama już wiedziałam że to nie film dla mnie że wolę go przeczekać u siebie.
-To ja zaraz wracam,muszę coś załatwić.-rzuciłam i poszłam do pokoju.
Przez długą chwilę wpatrywałam się w sufit.Myśląc o tym że nie nadaję się do tego życia.I wcale życie nie jest takie samo jak na tych wszystkich filmach które pobudzają naszą wyobraźnię o tym że nasz partner może być romantyczny,że życie jest kolorowe.
Po chwili ktoś pukał do moich drzwi
-Mogę?-zapytał K3
-Tak,zapraszam.-powiedziałam zdziwiona
-Nie idziesz do nas?
-Jakoś nie jestem w nastroju do oglądania komedii.-powiedziałam ciężko
-Rozumiem ja też za nimi nie przepadam.Mogę posiedzieć tu razem z Tobą?
-No pewnie.Skoro chcesz.
-Myślę że tu z Tobą będę się lepiej bawił niż na dole.
-A jak się mylisz?
-A założymy się?
-A o co się zakładamy?
-A co powiesz na dużą czekoladę z orzechami?-powiedział z uśmiechem
-To możesz iść już do sklepu.-odrzekłam
-Nawet nie wiesz jak taka pewność siebie gubi człowieka.
-Jeszcze nigdy mnie nie zgubiła.
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
-To jeszcze trochę potrwa zanim mnie zgubi.
-Oj myślę że jutro będziesz musiała iść do sklepu.
-Dlaczego?
-Bo już Cię lubię.
-Albo kochasz tak czekoladę.
-Do tej pory też tak myślałem.
-O kurczę tak mi przykro.
-Czemu?-zapytał zaskoczony
-Bo straciłeś swoją miłość.
-Może zyskam lepszą miłość.
-No nie wiem czy istnieje taka jak na filmie.
-Myślę że są nawet lepsze niż na tych filmach.
Niespodziewanie wszedł Carlos:
-Ej,chodźcie na dół zaczynamy drugi film.
-Ok,zaraz przyjdziemy.-powiedział K3
-Ok macie 5 minut.-I wyszedł
-To co idziemy do nich.-zapytał K3
-No możemy już iść.-Podał mi swoją dłoń i tak weszliśmy do salonu na szczęście nikt na nas uwagi nie zwracał usiedliśmy koło siebie.Zaczął się seans filmowy.W pewnym momencie nawet nie wiedziałam kiedy zakrywam oczy na widok krwi.
-Boisz się?-szepnął mi do ucha K3. Kiwnęłam mu głową że nie.Ponownie zapytał:-To czemu zakrywasz oczy?
-Nie lubię patrzeć jak ktoś cierpi.-powiedziałam półgłosem
Przez resztę filmu starałam się trzymać fason żeby nikt nie pomyślał że się boję.
Następnego ranka czekała na nas kolejna niespodzianka.
Życzę wszystkim udanych ferii,a Ci co mają szkolę miłej nauki:)
Mam nadzieję że wam się spodoba,mile widziane komentarze:)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zza drzwi weszła zdenerwowana dziewczyna Carlosa.
-Miło was widzieć,razem.-powiedziała zła
-O hej kochanie,już wszystko jest dobrze.-powiedział niewinnie Carlos
-Bardzo mnie to cieszy,ale się denerwowałam.A chłopaki nadal was szukają,gdzieś na mieście.
-Kendall,nie zadzwoniłeś?
-Ups..zapomniałem już do nich dzwonię,żeby do nas przyszli.
-To dzwoń,szybko.-popędzał go Carlos.
Po chwili:
Wszyscy przyjaciele byli u mnie w domu w dobrych humorach,tylko jakoś ja nie mogłam od nich skraść tego dobrego optymizmu.
-Może jakiś dobry film,z popcornem?-zaproponował Carlos.To dobry pomysł.-stwierdzili pozostali
-To ja pójdę do sklepu po małe przekąski.-zaproponowałam
-Sama nigdzie nie pójdziesz.-powiedział stanowczo Carlos
-Ale o co Ci teraz chodzi?-powiedziałam zirytowana całą tą sytuacją
-Bo znowu gdzieś znikniesz.-powiedział stanowczo Carlos
-To ja przejdę się razem z Katrin.-powiedział Logan
-Ok,to wiesz co kupić?-zwrócił się do Logana
-To co zawsze.-cała czwórka już miała uśmiech na twarzy
-To niedługo wracamy.-powiedział Logan i wyszliśmy.
Przez chwilę żadne z nas się do siebie nie odzywało.
-To co zawsze to znaczy że co mamy kupić?-zapytałam się żeby zabić niezręczną ciszę
-To znaczy że wszystko to co jest praktycznie mało zdrowe.-powiedział uśmiechnięty Logan
-Ładnie nazywacie fast foody.
-Mi tęż się podoba.
Pierwszy raz tak podobały mi się zakupy.Braliśmy wszystko to co nam w ręce wpadło.Po godzinie byliśmy już w domu,a tam już wszystko było przygotowane.
-Co oglądamy?-rzucił Logan
-Kendall,trzymaj go,a ja mu powiem.-powiedział James
-Czemu chcecie mnie trzymać?-powiedział zdziwiony Logan
-Żebyś nie uciekł jak się dowiesz.-tłumaczył rozbawiony James
-Czuję podstęp.
-I dobrze czujesz,bo na początku będzie komedia romantyczna z dedykacją dla naszych dziewczyn,a później coś mocniejszego.
-Ech no dobra.-powiedział zrezygnowany Logan
-A nie mówiłem że Loganowi się spodoba.-powiedział K3
Nie zdziwiło mnie że Logana coś trafiło,bo sama już wiedziałam że to nie film dla mnie że wolę go przeczekać u siebie.
-To ja zaraz wracam,muszę coś załatwić.-rzuciłam i poszłam do pokoju.
Przez długą chwilę wpatrywałam się w sufit.Myśląc o tym że nie nadaję się do tego życia.I wcale życie nie jest takie samo jak na tych wszystkich filmach które pobudzają naszą wyobraźnię o tym że nasz partner może być romantyczny,że życie jest kolorowe.
Po chwili ktoś pukał do moich drzwi
-Mogę?-zapytał K3
-Tak,zapraszam.-powiedziałam zdziwiona
-Nie idziesz do nas?
-Jakoś nie jestem w nastroju do oglądania komedii.-powiedziałam ciężko
-Rozumiem ja też za nimi nie przepadam.Mogę posiedzieć tu razem z Tobą?
-No pewnie.Skoro chcesz.
-Myślę że tu z Tobą będę się lepiej bawił niż na dole.
-A jak się mylisz?
-A założymy się?
-A o co się zakładamy?
-A co powiesz na dużą czekoladę z orzechami?-powiedział z uśmiechem
-To możesz iść już do sklepu.-odrzekłam
-Nawet nie wiesz jak taka pewność siebie gubi człowieka.
-Jeszcze nigdy mnie nie zgubiła.
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
-To jeszcze trochę potrwa zanim mnie zgubi.
-Oj myślę że jutro będziesz musiała iść do sklepu.
-Dlaczego?
-Bo już Cię lubię.
-Albo kochasz tak czekoladę.
-Do tej pory też tak myślałem.
-O kurczę tak mi przykro.
-Czemu?-zapytał zaskoczony
-Bo straciłeś swoją miłość.
-Może zyskam lepszą miłość.
-No nie wiem czy istnieje taka jak na filmie.
-Myślę że są nawet lepsze niż na tych filmach.
Niespodziewanie wszedł Carlos:
-Ej,chodźcie na dół zaczynamy drugi film.
-Ok,zaraz przyjdziemy.-powiedział K3
-Ok macie 5 minut.-I wyszedł
-To co idziemy do nich.-zapytał K3
-No możemy już iść.-Podał mi swoją dłoń i tak weszliśmy do salonu na szczęście nikt na nas uwagi nie zwracał usiedliśmy koło siebie.Zaczął się seans filmowy.W pewnym momencie nawet nie wiedziałam kiedy zakrywam oczy na widok krwi.
-Boisz się?-szepnął mi do ucha K3. Kiwnęłam mu głową że nie.Ponownie zapytał:-To czemu zakrywasz oczy?
-Nie lubię patrzeć jak ktoś cierpi.-powiedziałam półgłosem
Przez resztę filmu starałam się trzymać fason żeby nikt nie pomyślał że się boję.
Następnego ranka czekała na nas kolejna niespodzianka.
sobota, 22 listopada 2014
Rozdział 12
Hej:)Przepraszam że tyle mnie tu nie było ale miałam małe problemy z komputerem,mam nadzieję że teraz już będzie lepiej:)Mam nadzieję że wybaczycie mi ten krótki rozdział następnym razem lepiej się postaram:)
Do następnej notki <3
Do następnej notki <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kiedy się odwróciłam ujrzałam opanowaną twarz mojego ojca.-Już myślałem że mnie unikasz.
-Ja?Niby czemu miałabym to robić?
-Bo byłem dwa razy u was i Ciebie nie mogłem zastać.
-A coś się stało?
-Mam dla Ciebie pewną propozycję?
-Tak.
-Hm ale to może nie będziemy o tym rozmawiać na ulicy.Może zjemy wspólny obiad i porozmawiamy przy okazji?
-Dobrze.
-To proponuję tą za rogiem małą restaurację.
-Może być chodźmy.
Przy stoliku panowała przez chwilę cisza,jego twarz była podobna do tamtej kiedy powiedział że odchodzi.
-Więc o co chodzi?-zapytałam niepewnie gdy złożyliśmy nasze zamówienie
-Doszliśmy do wniosku z Olivia.
-Z kim?-nie mogłam zapanować nad moim zdziwieniem
-To moja partnerka.-powiedział lekko zadowolony
-To ta sekretarka z twojego biura?-nadal nie mogłam w to uwierzyć
-Tak, córeczko.-"Córeczko"!? Pomyślałam że chyba zwariował powoli zaczynałam żałować że zgodziłam się z nim tu przyjść
-Więc o czym tak z nią rozmawiałeś?-zapytałam lekko zirytowana tą sytuacją
-Nie chcę was stracić i po tym wszystkim powinniśmy się do siebie zbliżyć i stać się jedną wielką rodziną.
-Słucham?
-Tak wiem że dla was jest to ciężkie,ale wiecznie nie możemy się nienawidzić jestem twoim ojcem,Katrin.
-W takim kim jest Olivia dla mnie?-mówiłam to podkreślając każdy wyraz bardzo wyraźnie
-Katrin musisz to zaakceptować.I żeby zmienić ten negatywny twój stosunek do mojej partnerki pojedziemy na wspólne wakacje.
-Nigdzie nie pojadę.-powiedziałam stanowczo przez zęby
-Katrin ja się nie pytam czy chcesz z nami jechać.
-Więc po co?Ja nigdzie nie pojadę,przykro mi że wam zepsułam plany.Ale teraz muszę wracać do domu.-powiedziałam oschle
-Jak chcesz,ale ja się tak łatwo nie podam.
-Cześć tato.-zabrałam swoje rzeczy i wyszłam. Od razu po powrocie położyłam się i zasnęłam jak na jeden dzień za dużo wrażeń.
Kiedy przebudziłam się usłyszałam jakiś duży ruch w domu,z przerażenia że mój ociec przyszedł do nas aż zakręciło mi się w głowie i jeszcze jego ostatnie zdanie przyprawia mi gęsią skórkę.
Ale na dole zastałam Carlosa z Kendallem który rozmawiał przez telefon:"Teraz jesteśmy u niej w domu jak ją znajdziemy damy wam znać."-Kiedy się rozłączył razem z Carlosem spojrzeli w moją stronę.
-Jest!-krzyknął Carlos
-Do tego cała i zdrowa.-dodał z ulgą K3. Przez chwilę patrzyłam się na nich nie rozumiejąc o czym o nim mówią
-Nic Ci nie jest?Wiesz jak nas wystraszyłaś.-mówi z przerażeniem Carlos
-Ja tylko chciałam sprawdzić co się dzieję na dole.-mówię jeszcze nieprzytomna
-Dobrze się czujesz?-zapytał zaniepokojony Carlos
-Tak.A kogo szukacie?Może to szybciej znajdę,- oboje zaczęli się śmiać
-Ciebie szukamy.-powiedział rozbawiony Carlos
-Mnie?-powiedziałam zdziwiona
-Tak.Tak słabo wyglądałaś jak Cię ostatni raz widziałem.Bardzo nas przestraszyłaś.
-Przepraszam,ale myślałam że mnie nienawidzicie.
-Katrin przestań to nie tak.To my musimy Cię przerosić. Wybaczysz nam to?
-To Wy już wiecie?
-Tak przyznały się że to był środek przeczyszczający.
-Jesteś bardzo na nas zła?-zapytał się Kendall
-Nie nie jestem.Może chcecie się czegoś napić?
-No pewnie.
Kiedy siedzieliśmy przy herbacie nie spodziewanie rozległ się dzwonek do drzwi.
niedziela, 21 września 2014
Rozdział 11
Hej:*Mam nadzieję że spodoba Wam się kolejny rozdział:) Jeśli macie jakieś pomysły to piszcie je:)
4 komentarze=nowy rozdział :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kiedy się przebudziłam było już widno,a ja jakimś sposobem znalazłam się eleganckiej sypialni,nie mając pojęcia jak mogłam się tu znaleźć.Kiedy w miarę się ogarnęłam,postanowiłam trochę nabrać orientacji w terenie i delikatnie uchyliłam drzwi.Powoli kierowałam się do schodów prowadzących na dół.Kiedy byłam bliżej nich usłyszałam dochodzące głosy z dołu.Z ciekawości poszłam sprawdzić co się tam dzieję.To co zobaczyłam aż mnie zaskoczyło w sumie to sama nie wiedziałam dlaczego, ale widok całującego Kendalla Patrycję był dla mnie dziwny.Po cichu wróciłam do wcześniejszego pomieszczenia. Leżąc tam nie wiedziałam co się ze mną dzieję była na nich zła,chociaż nie miałam tak naprawdę żadnego powodu.Po godzinie usłyszałam pukanie, więc podeszłam,a w drzwiach stanęli Carlos z Alex.
-Może ktoś zamawiał śniadanko?-zapytał szczęśliwy Carlos
-Pewnie że zamawiała.-powiedziała w dobrym humorze Alex
-Jak śniadanko to zapraszam.-powiedziałam z uśmiechem.Rozsiedliśmy się na dużym łóżku
-Chcieliśmy Ci podziękować przede wszystkim.-powiedział Carlos
-Nic takiego nie zrobiłam.Jedynie skłoniłam Cie do rozmowy z Alex.
-Jesteśmy Ci wdzięczni.I proszę częstuj się,na pewno głodna jesteś.-powiedziała Alex
-Tak i to bardzo,ale wy musicie mi pomóc bo tego wszystkiego sama nie zjem.
-Dobrze, pomożemy Ci to zjeść,kruszynko.-powiedział szczęśliwy Carlos
-Jacy w kochani.-powiedziałam z uśmiechem
-Nie by inaczej.
-To teraz jak to będzie?Wyprowadzisz się od nas?-zapytałam się Carlosa
-Mogę jej coś powiedzieć?-zapytał się do Alex
-Bo mamy dla Ciebie niespodziankę...-przerwał jej Carlos
-Zamieszkamy razem!Zgadzasz się?-powiedział z okrzykiem
-My razem?Serio to mówicie?
-Tak.Nie cieszysz się?
-Bardzo się cieszę.Zaskoczyliście mnie,ale co na to powie moja mama.
-My to już załatwimy niczym się nie martw.
-To mam jeszcze jedno pytanie.Jak ja się tu dostałam to ty mnie tu przyniosłeś?
-Haha tak,ale nieźle po buzi dostałem.
-Coo?!Czemu?
-Bo chciałem Cię obudzić,ale Ty przez sen zaczęłaś machać rękami,więc Cię przyniosłem.
-Bardzo bolało?
-Nie no co ty,to było słodkie.Teraz wiem że nawet przez sen będziesz się broniła.
-Haha.Ciekawe czy skutecznie.-Po chwili do drzwi ponownie zapukano za nich wychylił gospodarz domu:
-W końcu was znalazłem. Dzień dobry,zapraszam do ogrodu.
-A co będziemy tam robić w tak upalny dzień?-zapytał ciekawy Carlos
-Jak to co,ochłodzimy się w basenie.-powiedział zadowolony James
-Tylko że ja i pewnie Katrin nie mamy stroju.
-Katrin ma bo wczoraj byliśmy na plaży.-powiedział zadowolony Carlos
-O to super.Alex możesz nawet w braniu nam to nie przeszkadza.
-Nie ja wiem.Mam pomysł.Skoczę do sklepu na szybkie zakupy z Katrin.Zgadzacie się?
-Pewnie.
-To co pójdziesz ze mną?
-Pewnie że tak.
-To my już idziemy żeby nie tracić czasu.
-Do zobaczenia,kochanie.Szybko wracajcie.-powiedział czule Carlos
Szybko wskoczyłyśmy do samochodu i podjechałyśmy pod centrum.Weszłyśmy do pierwszego sklepu który rzucił nam się ze strojami kąpielowymi.Zaczęłyśmy szperanie między wieszakami w pewnym momencie wpadł mi w oko turkusowy strój:
-A może ten?
-Hmm...Jest śliczny.A ja znalazłam również coś dla Ciebie.-pokazała mi strój w pomarańcz neonową
-Jest bardzo ładny...
-To chodź przymierz jestem ciekawa jak będziesz wyglądała.-Po kilku minutach Alex szepnęła
-I jak?Mogę wejść?
-Tak.Tylko się nie śmiej.
-To wchodzę.Nie no ładnie pasuję Ci,źle się w nim czujesz?
-Jest bardzo ładny i wygodny.
-No to go musisz wziąć, jak chłopcy Cię w nim zobaczą to oszaleją.-w całym sklepie było słychać nasz śmiech
-To teraz Ty przymierz swój.
-Ok daj mi chwilkę.-za chwilkę Alex zawołała mnie do siebie:-I jak?
-Jest śliczny.
-Na pewno?
-Tak na pewno.
-No dobra to go biorę.
Po kilku chwilach wyszłyśmy ze sklepu i ruszyłyśmy w stronę mieszkania Jamesa.Kiedy dojechałyśmy na miejsce tam już na nas czekał stęskniony Carlos.
-Już się was doczekać nie mogłem.-i objął Alex
-To jeszcze chwilkę musisz na nas poczekać,bo musimy się przebrać.-pocałowała Carlosa w policzek
-To czekam na was w ogrodzie.
-Dobrze.Do zobaczenia za moment.-Pierwsza do łazienki wskoczyła Alex,chwilę później ja.Na stój założyłam luźną białą bluzkę i spodenki i tak wyszłam do ogrodu.W ogrodzie każdy był zajęty czymś innym Logan z James rozpalali grilla, Carlos z Alex siedzieli w basenie.a Kendall gonił Patrycję wokół basenu,uwagę jej strój miała taki sam jak ten co kupiłam dzisiaj.Usiadłam przy basenie,wtedy dosiadła się do mnie Victoria:
-Pamiętaj,że z nami nie wygrasz.-powiedziała groźnie
-Ale ja z wami w nic nie gram.
-Powiem tylko tyle,nie masz z nami szans.-I odeszła,a ja nie miałam pojęcia o co mogło jej chodzić.widziałam że przez ten cały czas zerkały na mnie z ogromną nienawiścią.W pewnym momencie:
-Katrin!-krzyknęła Alex
Tak?-powiedziałam mętnie
-Co tam tak sama siedzisz?Chodź do nas zagramy.
-A w co będziemy grać?
-No nie wiem może w wodną siatkówkę?
-No okej.-w jednej chwili obok mnie stanął James:
-Może Ci pomóc w zdjęciu ubrań?-z uśmiechem na twarzy
-Haha,Nie nie trzeba dam sobie radę.-Dziwnie się czułam jak każdy mi się przygląda a najbardziej bałam się spojrzeć na Patrycje którą mogłam jeszcze bardziej rozzłości.Kiedy byłam już basenie Carlos podpłynął do mnie:
-Robimy powtórkę z rozrywki?-uśmiechnięty już wyciągał dłonie aby mnie złapać
-Spadaj!Ja Ci dam powtórkę z rozrywki.-żeby się ochronić zaczęłam go ochlapywać wodą jak się tylko dało,on długo nie czekał i odpłacał się tym samym,pozostali tylko się z nas śmieli
-To co możemy już grać?-po chwili zapytał Logan
-Pewnie tylko kto z kim?-odrzekł James
-Ja,Alex,Katrin i Kendall.-powiedział Carlos
-To zemną jest Patrycja,Victoria i Logan.-oznajmił James
-Nie macie z nami szans.-powiedziała Patrycja
-To się jeszcze okaże.-powiedział wystawiając język Kendall
-No to gramy!My zaczynamy!-powiedział Logan.
I piłka poszła w górę.Wszyscy grali jak zawodowcy,wtedy doceniłam chodzenie na SKS-y ,gdzie nie musiałam być wcale gorsza od pozostałych.W pewnym momencie że coś próbuję pociągnąć mnie za nogę kiedy się odkroiłam pod wodą był Carlos.
-Nie żeby coś ale leczyć się musisz.-powiedziałam żartobliwy sposób
-Ja też chcę się leczyć!-powiedział Kendall który zdążył mnie podnieść
-O Nie!-Odruchowo zamknęłam oczy,ale zostałam jedynie okręcona
-No ja nie jestem aż taki zły.-powiedział zadowolony
-Jak dobrze że jest tu ktoś normalny.-Wszyscy zaczęli się śmiać oprócz dziewczyn
-No dobra.Zapraszam na posiłek.-powiedział James.Po chwili każdy już zajął miejsce przy stole,jedynie Patrycja pomagała Jamesowi w kuchni.Chwilę później wszyscy zajadali się.
-Znieśmy toast.-zaproponował Logan
-No okej.Mów dalej przyjacielu.-po plecach poklepał go James
-Za wakacje,aby trwały jak najdłużej.
-Na zdrowie!-powiedziała zadowolona Patrycja,i wszyscy równocześnie się napiliśmy.W jednej chwili zrobiło mi się słabo nie czekając dłużej uciekłam do łazienki.
W tym samym czasie:
-Co jej się stało?-zapytał Logan
-Nie mam pojęcia, ale za dobrze to nie wyglądało.
-Chłopaki,przestańcie to nic poważnego.-powiedziała Victoria
-Czemu tak myślisz?
-Widziałyśmy jak brała jakieś tabletki.Na początku nie wiedziałyśmy co to mogło być,ale teraz mam pewność że to tabletki na odchudzanie.
-To niemożliwe.-powiedział zmartwiony Carlos
-Carlos,musisz z nią pogadać.-powiedział Logan
-Właśnie to jest niebezpieczne.-dodał James
-Dobra,idę zobaczyć jak się czuję.:
-Katrin jesteś tu?
-Tak,zaraz wyjdę.-powiedziałam osłabionym głosem-Wychodząc zobaczyłam zdenerwowanego Carlosa:
-Czemu to robisz?-jego mina była stanowcza
-A co takiego zrobiłam?
-Możesz nie udawać? Dziewczyny wszystko widziały jak bierzesz jakieś prochy!
-Co?!Jakie prochy?
-Jak ja mam Ci pomóc jak prawdy nie mówisz?
-Ja nic nie brałam,przyrzekam.
-Katrin,czemu to robisz?-ciągnął to dalej jakby nie dochodziło do niego to co mówię
-Ja nie połykałam żadnych tabletek,wczoraj ani dzisiaj.
-Nie okłamuj mnie!-z tych emocji zakręciło mi się w głowie
-Dobra jutro o tym porozmawiamy.Teraz odpocznij sobie i przemyśl wszystko.-nie miałam sił nawet żeby protestować posłusznie poszłam do wcześniejszego pokoju i zostałam w nim sama.Nigdy się tak nie czułam,może coś było z tymi tabletkami,ale ja sama ich nie wzięłam.W tedy mnie oświeciło że to musiało się zdarzyć kiedy w kuchni był przygotowany sok,ale jakoś nie chciało mi się wierzyć że coś takiego mógłby mi zrobić James.Przez uchylone okno usłyszałam rozmowę:
-I jak się czuję?-zapytała się Alex
-Słaba jest.-powiedział bez emocji Carlos
-A co Ci powiedziała?-dopytywała się Alex
-Wszystkiemu zaprzecza.
-Może nie chcę żeby wyszło że ma taką naturalną figurę.-powiedziała Victoria
-Takie zachowanie dopiero dzisiaj u niej zobaczyłem.
-Może dobrze się chroniła,wiesz tu jest więcej osób i łatwo o wpadkę.-powiedziała Patrycja
-Nie wierzę to.-powiedział Carlos
-Albo nie chcesz uwierzyć taka jest prawda.-powiedziała Victoria
-Co jej do głowy przyszło?Nie poznaje jej.-powiedział Carlos
-Wydawała się być inną dziewczyną.-powiedział Kendall
Jedynie tyle rozmowy była w stanie wysłuchać po tym wiedziałam że Carlos ma inne zdanie,a to co ja powiem i tak mi nie uwierzy.Zastanawiałam się co dziewczynom takiego zrobiłam że tak mnie nienawidzą,ale równoważne było z tym że zaczęłam się ich bać.Kiedy wszyscy świetnie się bawili w ogrodzie,ja zabrałam swoje rzeczy i wyszłam.Całą drogę łzy napływały mi do oczu i w żadnym sposób nie wiedziałam jak to wszystko mam odkręcić.Kiedy byłam już niedaleko domu,ktoś z całej siły szarpnął mnie za ramię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
4 komentarze=nowy rozdział :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kiedy się przebudziłam było już widno,a ja jakimś sposobem znalazłam się eleganckiej sypialni,nie mając pojęcia jak mogłam się tu znaleźć.Kiedy w miarę się ogarnęłam,postanowiłam trochę nabrać orientacji w terenie i delikatnie uchyliłam drzwi.Powoli kierowałam się do schodów prowadzących na dół.Kiedy byłam bliżej nich usłyszałam dochodzące głosy z dołu.Z ciekawości poszłam sprawdzić co się tam dzieję.To co zobaczyłam aż mnie zaskoczyło w sumie to sama nie wiedziałam dlaczego, ale widok całującego Kendalla Patrycję był dla mnie dziwny.Po cichu wróciłam do wcześniejszego pomieszczenia. Leżąc tam nie wiedziałam co się ze mną dzieję była na nich zła,chociaż nie miałam tak naprawdę żadnego powodu.Po godzinie usłyszałam pukanie, więc podeszłam,a w drzwiach stanęli Carlos z Alex.
-Może ktoś zamawiał śniadanko?-zapytał szczęśliwy Carlos
-Pewnie że zamawiała.-powiedziała w dobrym humorze Alex
-Jak śniadanko to zapraszam.-powiedziałam z uśmiechem.Rozsiedliśmy się na dużym łóżku
-Chcieliśmy Ci podziękować przede wszystkim.-powiedział Carlos
-Nic takiego nie zrobiłam.Jedynie skłoniłam Cie do rozmowy z Alex.
-Jesteśmy Ci wdzięczni.I proszę częstuj się,na pewno głodna jesteś.-powiedziała Alex
-Tak i to bardzo,ale wy musicie mi pomóc bo tego wszystkiego sama nie zjem.
-Dobrze, pomożemy Ci to zjeść,kruszynko.-powiedział szczęśliwy Carlos
-Jacy w kochani.-powiedziałam z uśmiechem
-Nie by inaczej.
-To teraz jak to będzie?Wyprowadzisz się od nas?-zapytałam się Carlosa
-Mogę jej coś powiedzieć?-zapytał się do Alex
-Bo mamy dla Ciebie niespodziankę...-przerwał jej Carlos
-Zamieszkamy razem!Zgadzasz się?-powiedział z okrzykiem
-My razem?Serio to mówicie?
-Tak.Nie cieszysz się?
-Bardzo się cieszę.Zaskoczyliście mnie,ale co na to powie moja mama.
-My to już załatwimy niczym się nie martw.
-To mam jeszcze jedno pytanie.Jak ja się tu dostałam to ty mnie tu przyniosłeś?
-Haha tak,ale nieźle po buzi dostałem.
-Coo?!Czemu?
-Bo chciałem Cię obudzić,ale Ty przez sen zaczęłaś machać rękami,więc Cię przyniosłem.
-Bardzo bolało?
-Nie no co ty,to było słodkie.Teraz wiem że nawet przez sen będziesz się broniła.
-Haha.Ciekawe czy skutecznie.-Po chwili do drzwi ponownie zapukano za nich wychylił gospodarz domu:
-W końcu was znalazłem. Dzień dobry,zapraszam do ogrodu.
-A co będziemy tam robić w tak upalny dzień?-zapytał ciekawy Carlos
-Jak to co,ochłodzimy się w basenie.-powiedział zadowolony James
-Tylko że ja i pewnie Katrin nie mamy stroju.
-Katrin ma bo wczoraj byliśmy na plaży.-powiedział zadowolony Carlos
-O to super.Alex możesz nawet w braniu nam to nie przeszkadza.
-Nie ja wiem.Mam pomysł.Skoczę do sklepu na szybkie zakupy z Katrin.Zgadzacie się?
-Pewnie.
-To co pójdziesz ze mną?
-Pewnie że tak.
-To my już idziemy żeby nie tracić czasu.
-Do zobaczenia,kochanie.Szybko wracajcie.-powiedział czule Carlos
Szybko wskoczyłyśmy do samochodu i podjechałyśmy pod centrum.Weszłyśmy do pierwszego sklepu który rzucił nam się ze strojami kąpielowymi.Zaczęłyśmy szperanie między wieszakami w pewnym momencie wpadł mi w oko turkusowy strój:
-A może ten?
-Hmm...Jest śliczny.A ja znalazłam również coś dla Ciebie.-pokazała mi strój w pomarańcz neonową
-Jest bardzo ładny...
-To chodź przymierz jestem ciekawa jak będziesz wyglądała.-Po kilku minutach Alex szepnęła
-I jak?Mogę wejść?
-Tak.Tylko się nie śmiej.
-To wchodzę.Nie no ładnie pasuję Ci,źle się w nim czujesz?
-Jest bardzo ładny i wygodny.
-No to go musisz wziąć, jak chłopcy Cię w nim zobaczą to oszaleją.-w całym sklepie było słychać nasz śmiech
-To teraz Ty przymierz swój.
-Ok daj mi chwilkę.-za chwilkę Alex zawołała mnie do siebie:-I jak?
-Jest śliczny.
-Na pewno?
-Tak na pewno.
-No dobra to go biorę.
Po kilku chwilach wyszłyśmy ze sklepu i ruszyłyśmy w stronę mieszkania Jamesa.Kiedy dojechałyśmy na miejsce tam już na nas czekał stęskniony Carlos.
-Już się was doczekać nie mogłem.-i objął Alex
-To jeszcze chwilkę musisz na nas poczekać,bo musimy się przebrać.-pocałowała Carlosa w policzek
-To czekam na was w ogrodzie.
-Dobrze.Do zobaczenia za moment.-Pierwsza do łazienki wskoczyła Alex,chwilę później ja.Na stój założyłam luźną białą bluzkę i spodenki i tak wyszłam do ogrodu.W ogrodzie każdy był zajęty czymś innym Logan z James rozpalali grilla, Carlos z Alex siedzieli w basenie.a Kendall gonił Patrycję wokół basenu,uwagę jej strój miała taki sam jak ten co kupiłam dzisiaj.Usiadłam przy basenie,wtedy dosiadła się do mnie Victoria:
-Pamiętaj,że z nami nie wygrasz.-powiedziała groźnie
-Ale ja z wami w nic nie gram.
-Powiem tylko tyle,nie masz z nami szans.-I odeszła,a ja nie miałam pojęcia o co mogło jej chodzić.widziałam że przez ten cały czas zerkały na mnie z ogromną nienawiścią.W pewnym momencie:
-Katrin!-krzyknęła Alex
Tak?-powiedziałam mętnie
-Co tam tak sama siedzisz?Chodź do nas zagramy.
-A w co będziemy grać?
-No nie wiem może w wodną siatkówkę?
-No okej.-w jednej chwili obok mnie stanął James:
-Może Ci pomóc w zdjęciu ubrań?-z uśmiechem na twarzy
-Haha,Nie nie trzeba dam sobie radę.-Dziwnie się czułam jak każdy mi się przygląda a najbardziej bałam się spojrzeć na Patrycje którą mogłam jeszcze bardziej rozzłości.Kiedy byłam już basenie Carlos podpłynął do mnie:
-Robimy powtórkę z rozrywki?-uśmiechnięty już wyciągał dłonie aby mnie złapać
-Spadaj!Ja Ci dam powtórkę z rozrywki.-żeby się ochronić zaczęłam go ochlapywać wodą jak się tylko dało,on długo nie czekał i odpłacał się tym samym,pozostali tylko się z nas śmieli
-To co możemy już grać?-po chwili zapytał Logan
-Pewnie tylko kto z kim?-odrzekł James
-Ja,Alex,Katrin i Kendall.-powiedział Carlos
-To zemną jest Patrycja,Victoria i Logan.-oznajmił James
-Nie macie z nami szans.-powiedziała Patrycja
-To się jeszcze okaże.-powiedział wystawiając język Kendall
-No to gramy!My zaczynamy!-powiedział Logan.
I piłka poszła w górę.Wszyscy grali jak zawodowcy,wtedy doceniłam chodzenie na SKS-y ,gdzie nie musiałam być wcale gorsza od pozostałych.W pewnym momencie że coś próbuję pociągnąć mnie za nogę kiedy się odkroiłam pod wodą był Carlos.
-Nie żeby coś ale leczyć się musisz.-powiedziałam żartobliwy sposób
-Ja też chcę się leczyć!-powiedział Kendall który zdążył mnie podnieść
-O Nie!-Odruchowo zamknęłam oczy,ale zostałam jedynie okręcona
-No ja nie jestem aż taki zły.-powiedział zadowolony
-Jak dobrze że jest tu ktoś normalny.-Wszyscy zaczęli się śmiać oprócz dziewczyn
-No dobra.Zapraszam na posiłek.-powiedział James.Po chwili każdy już zajął miejsce przy stole,jedynie Patrycja pomagała Jamesowi w kuchni.Chwilę później wszyscy zajadali się.
-Znieśmy toast.-zaproponował Logan
-No okej.Mów dalej przyjacielu.-po plecach poklepał go James
-Za wakacje,aby trwały jak najdłużej.
-Na zdrowie!-powiedziała zadowolona Patrycja,i wszyscy równocześnie się napiliśmy.W jednej chwili zrobiło mi się słabo nie czekając dłużej uciekłam do łazienki.
W tym samym czasie:
-Co jej się stało?-zapytał Logan
-Nie mam pojęcia, ale za dobrze to nie wyglądało.
-Chłopaki,przestańcie to nic poważnego.-powiedziała Victoria
-Czemu tak myślisz?
-Widziałyśmy jak brała jakieś tabletki.Na początku nie wiedziałyśmy co to mogło być,ale teraz mam pewność że to tabletki na odchudzanie.
-To niemożliwe.-powiedział zmartwiony Carlos
-Carlos,musisz z nią pogadać.-powiedział Logan
-Właśnie to jest niebezpieczne.-dodał James
-Dobra,idę zobaczyć jak się czuję.:
-Katrin jesteś tu?
-Tak,zaraz wyjdę.-powiedziałam osłabionym głosem-Wychodząc zobaczyłam zdenerwowanego Carlosa:
-Czemu to robisz?-jego mina była stanowcza
-A co takiego zrobiłam?
-Możesz nie udawać? Dziewczyny wszystko widziały jak bierzesz jakieś prochy!
-Co?!Jakie prochy?
-Jak ja mam Ci pomóc jak prawdy nie mówisz?
-Ja nic nie brałam,przyrzekam.
-Katrin,czemu to robisz?-ciągnął to dalej jakby nie dochodziło do niego to co mówię
-Ja nie połykałam żadnych tabletek,wczoraj ani dzisiaj.
-Nie okłamuj mnie!-z tych emocji zakręciło mi się w głowie
-Dobra jutro o tym porozmawiamy.Teraz odpocznij sobie i przemyśl wszystko.-nie miałam sił nawet żeby protestować posłusznie poszłam do wcześniejszego pokoju i zostałam w nim sama.Nigdy się tak nie czułam,może coś było z tymi tabletkami,ale ja sama ich nie wzięłam.W tedy mnie oświeciło że to musiało się zdarzyć kiedy w kuchni był przygotowany sok,ale jakoś nie chciało mi się wierzyć że coś takiego mógłby mi zrobić James.Przez uchylone okno usłyszałam rozmowę:
-I jak się czuję?-zapytała się Alex
-Słaba jest.-powiedział bez emocji Carlos
-A co Ci powiedziała?-dopytywała się Alex
-Wszystkiemu zaprzecza.
-Może nie chcę żeby wyszło że ma taką naturalną figurę.-powiedziała Victoria
-Takie zachowanie dopiero dzisiaj u niej zobaczyłem.
-Może dobrze się chroniła,wiesz tu jest więcej osób i łatwo o wpadkę.-powiedziała Patrycja
-Nie wierzę to.-powiedział Carlos
-Albo nie chcesz uwierzyć taka jest prawda.-powiedziała Victoria
-Co jej do głowy przyszło?Nie poznaje jej.-powiedział Carlos
-Wydawała się być inną dziewczyną.-powiedział Kendall
Jedynie tyle rozmowy była w stanie wysłuchać po tym wiedziałam że Carlos ma inne zdanie,a to co ja powiem i tak mi nie uwierzy.Zastanawiałam się co dziewczynom takiego zrobiłam że tak mnie nienawidzą,ale równoważne było z tym że zaczęłam się ich bać.Kiedy wszyscy świetnie się bawili w ogrodzie,ja zabrałam swoje rzeczy i wyszłam.Całą drogę łzy napływały mi do oczu i w żadnym sposób nie wiedziałam jak to wszystko mam odkręcić.Kiedy byłam już niedaleko domu,ktoś z całej siły szarpnął mnie za ramię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
czwartek, 28 sierpnia 2014
Rozdział 10
Hej:) Mam dla Was kolejny rozdział,i kolejną cześć postaram się jak najszybciej dodać.W opowiadaniu są nowe postacie.Ich wygląd znajdziecie w zakładce "bohaterowie cz.2" Czekam na Wasze opinie dotyczące tego rozdziału.Nie wiem jak się to stało że tyle jest wyświetleń za co bardzo dziękuję:*
Zostałam po raz kolejny nominowana do LBA za co bardzo dziękuję wiec na te pytania odpowiem już tutaj:)
1.Twoja ulubiona kreskówka?
Scooby doo <3
2.Skąd pomysł na bloga?
Myślę że to po części z powodu braku chłopców razem :(
3.Masz rodzeństwo?
Tak,dwie młodsze siostry:)
4.Jakie masz plany na przyszłość?
Chciałabym pójść na studia,a później się zobaczy co dalej:D
5.Ulubiony film?
"Randka z gwiazdą" i "Próba ogniowa"
6.Jakie plany na wakacje?
Ogólnie to wyszaleć się z przyjaciółmi:)
7.Cieszysz się z nadchodzącego roku szkolnego?
Nie:(
8.Do której klasy idziesz po wakacjach?
Do czwartej(maturalna klasa):/
9.Skąd czerpiesz inspiracje?
Troszkę z książek i filmów.
10.Ulubiona piosenka?
"Heart to Heart"-Jamesa Blunt'a
11.Ulubiony członek z Big Time Rush?
Do każdego po części mam jakiś sentyment i wiem że bez jednego to ten zespół nie byłby tym samym zespołem,ale największą sentymentalność mam do Kendalla:D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Popołudniu kiedy pogoda dopisywała postanowiliśmy wybrać się na plaże. Spakowaliśmy mały prowiant,kocyki i ręczniki i wyruszyliśmy w pierwszą wakacyjną podróż. W czasie podróży samochodem zaczął dzwonić telefon:
-Nie odbierzesz?Może to coś ważnego.
-To sprawdź kto dzwoni.Jak to Alex,to przekaż jej że nie mogę rozmawiać i nie chcę rozmawiać.-Wzięłam telefon,a na wyświetlaczu wyświetliła się "Alex".
-Na pewno mam tak powiedzieć?
-Nie.
-Nie?
-Daj mi to.-Podałam mu telefon,a on zwyczajnie odłączył się.
-Tak też może być.-powiedziałam pod nosem
-Wyciągnij baterię.
-Ale po co?
-Proszę Cię o to,zrób to.Jeszcze nie jestem gotowy na rozmowy.Co ja miałbym powiedzieć "Spoko nic się nie stało!" Katrin,to się stało i tego nie zmienimy. Ja też potrzebuję trochę czasu,nie psujmy sobie dzisiejszego dnia,dobrze?
-Dobrze.-Reszta drogi minęła nam w ciszy, bez zbędnych pytań,stwierdziłam że tak będzie lepiej.Kiedy dojechaliśmy było bardzo gorąco i duszno. Spokojnie zabraliśmy rzeczy z samochodu i zaczęliśmy szukać idealnego miejsca na plaży. Po kilku minutach chodzenia po gorącym piasku znaleźliśmy idealne miejsce z bliskim odstępem do morza.Oboje rozłożyliśmy duży zielony kocyk i na nim rzuciliśmy wszystkie inne rzeczy.Kiedy już wygodnie usiadłam Carlos zaczął:
-Nie żeby coś,ale masz zamiar być na plaży w normalnym stroju?-zapytał zdziwiony
-Ostatecznie mam strój.-powiedziałam cwano
-To lepiej,ściągaj ciuszki bo nie powstrzymają mnie żebym Cię do wody wrzucił.
-Ale,my na to chyba jesteśmy za duzi.
-Na to nigdy!-Oboje zaczęliśmy się śmiać .Po chwili Carlos zrzucił z siebie koszulkę i spodenki.I stanął w samym stroju kąpielowym.I stanął przede mną z wyrzeźbioną klatą odruchowo zaczęłam się śmiać
-Z czego tak się śmiejesz?
-Z Ciebie.
-Osz Ty! Lepiej ściągaj te ubrania.
-Spadaj!
-Oj nie złość się.Lepiej posmaruj mnie olejkiem do opalania.
-A sam nie dasz rady?
-Ej!
-No dobra,to kładź się.
-Mmm.
-No połóż się
-No okey.-gdy skończyłam zapytał się:
-A Ciebie posmarować?
-Nie dam radę sama,dziękuję.
-No okey jak chcesz.To ja idę się ochłodzić do wody,i za chwilę wrócę do Ciebie.
-Ok.-I zniknął gdzieś w wodzie.Ja w tym czasie zdjęłam ubrania i posmarowałam resztę ciała.Przez jakiś czas sama opalałam się,po jakimś czasie przyszedł Carlos wycierając swoje mokre ręce o moje plecy
-Carlos!-wrzasnęłam
-Przyzwyczajaj się zaraz wejdziesz tam cała.
-Nigdzie nie wejdę.-powiedziałam oburzona
-To się jeszcze okaże.-powiedział cwano
-Wiesz co ja teraz idę sama do wody.A Ty pilnuj naszych rzeczy.
-Chyba Ciebie powinienem pilnować.
-Czemu?
-Wiesz tylu tu gorących chłopaków,że wiesz...
-Nie nie wiem, i wolę nie wiedzieć co masz na myśli .-Odwróciłam i szłam przy brzegu szukając muszelek. Z daleka zobaczyłam znajome twarze. Byli to przyjaciele Carlosa,James i Kendall.Na ich ramionach siedziały dwie szczupłe dziewczyny.W tym momencie poczułam jak Carlos bierze mnie do góry.
-Miałaś,wejść do wody.
-Co Ty kombinujesz?!
-Jaa?Nic.-odrzekł niewinnie
-A możesz mnie puścić?
-Na razie to nie bardzo.
-Bo?
-Bo musisz wejść do wody,a ja Ci w tym pomogę,
-No chyba zwariowałeś ja dalej nigdzie nie idę.-powiedziałam zdenerwowana
-Bo idziemy.
-Nie!Carlos! Nie rób mi tego! Ja nie umiem pływać!Proszę Cię! Wracajmy już!No,zostaw mnie tu! -Ale zatrzymał się dopiero tam gdzie mu woda sięgała do ramion.
-Już nie krzyczysz?
-Wracamy?
-Teraz do wody.-i wrzucił mnie bez zająknięcia do wody.Czułam jak cała idę pod wodę nie mając jak odbić się od dna.Po chwili Carlos zanurkował i pomógł mi wyjść na powierzchnię.
-Nic Ci nie jest?-zapytał zmartwiony
-Zwariowałeś?! Prawie bym się utopiła.!
-Nie pozwoliłbym Ci na to.
-Głupek z Ciebie.-Zaczęliśmy się chlapać z całej siły przy tym przezywając się wzajemnie.
-Jesteś najwredniejszym chłopakiem jakiego znam.-odparłam surowo
-Może jestem wrednym,ale dla nielicznych.I do tego baaardzo głodnym człowiekiem.
-No to idziemy jeść.
-Dobra.to Ścigamy się,ten kto przegra robi kanapki.
-Haha.-I ruszyliśmy w stronę naszego kocyka.Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy się nawzajem nie przepychali.Równocześnie na mecie krzyknęliśmy "Pierwsza(y)!"
-Haha,dobra to remis.-oznajmiłam
-Dogrywka?
-Nie,robimy już wspólnie posiłek.
-Do dobra.-powiedział ze smutniejszym tonem,posłałam mu uśmiech miedzy czasie wyciągnęłam chleb,ser i warzywa
-To ja nam naleję coś do picia,wolisz wodę czy mrożoną herbatę?
-Hmm może herbata?
-Też myślę że to dobry pomysł
-No to jak już się tak pytamy to wolisz kanapkę z pomidorem czy z ogórkiem?
-A mogę poprosić z tym i tym?
-Pewnie że tak.To nałóż już ser,a ja obiorę nam warzywa,
-Ok.-Razem w krótkim czasie przygotowaliśmy stos kanapek.Byliśmy tak głodni że od razu zaczęliśmy jeść.Carlos mógłby zostać mistrzem w jedzeniu na czas,jadł jedną za drugą bez żadnej przerwy.Kiedy ja zjadłam 3,on zdążył zjeść wszystkie pozostałe.
-Najadłeś się?-zapytałam z uśmieszkiem na twarzy
-No w sumie,to nie bardzo.Może mamy coś jeszcze?
-Haha tak mamy chipsy paprykowe.Chcesz?
-Hmm,a Ty głodna jesteś?
-W sumie mogę coś zjeść.
-No dobra.To otwieram.-Carlos był tak zajęty gadaniem do chipsów że nawet nie zauważył kiedy zaczęłam go nagrywać:
"Kochany, chipsie wiem że tego nie lubisz,ale muszę Cię zjeść.Chociaż jesteś niezdrowy.Mam nadzieję że mi wybaczysz.Zjem cię szybko i bezboleśnie że nawet nie poczujesz bólu."-staranie zaczął go przeżuwać.Kidy zobaczył że mam telefon w dłoni postanowił z paczką chipsów pozować.
-Mogę wrzucić,twoje wygłupy?
-Pewnie,raz się żyję.-Wrzuciłam to zanim dałam mu to obejrzeć.
-Ej,mogłaś powiedzieć żebym tak nie przeżuwał.
-Haha przynajmniej śmiesznie jest.-Kiedy skończyliśmy już oglądać na plaży już nikogo nie było,oprócz grupki wodzie.
-Gdzie ich wywiało?
-Spójrz w górę.-Na niebie wisiała ciemna burzowa chmura.
-Może nie będzie padało.-Jak tak powiedziałam zburzył się silny wiatr.
-Ubierajmy się i chodźmy do samochodu.-Kiedy już rozpadało się na dobre my już byliśmy w samochodzie,który z każdym podmuchem wiatru kiwał się na boki.
-Bezpieczniej będzie jak to burze zaczekamy w samochodzie.-oznajmił Carlos
W boczne okno kuzyna zaczął ktoś pukać,nie było widać twarzy bo włosy całą zasłoniły.Oboje z przerażenia aż podskoczyliśmy.Człowiek dawał mu znać,aby Carlos otworzył boczne drzwi,bez zastawienia otworzył drzwi,a do samochodu weszli James i Kendall oraz ich towarzyszki Victoria i Patrycja.Po minucie cała czwórka śmiała się na tylnym siedzeniu.
-A wy co tacy poważni?-zaczął James
-Bo my nie mamy tylu procentów co wy.-powiedział Carlos
-Jak chcesz,to mamy jeszcze trochę możemy Ci dać.-oznajmił Kendall
-Kierowcy się nie pyta o takie rzeczy.
-A Ty Katrin chcesz?
-Nie ja nie piję.
-Świętoszka.-skomentowała jedna z dziewczyn.W samochodzie zapanowała niezręczna cisza.
-A jakie macie plany?-zapytał Carlos
-No nie wiem chyba pojedziemy do mnie i zrobimy małą imprezkę.A Wy?-powiedział James
-My to na razie nie mamy planów.
-Hmm to zapraszamy na wspólną zabawę,zadzwonimy po Logana i będziemy się bawić
-No nie wiem,Katrin?-patrzył na mnie tak jakbym miała się zgodzić,wiec kiwnęłam mu głową że się zgadzam
-No to super,już piszę do Logana żeby zrobił zakupy i wpadał do mnie.-powiedział zadowolony James.Kiedy dotarliśmy James pokierował nas na taras.Carlos zajął się muzyką,Kendall rozmawiał z dziewczynami,wiec ja postanowiłam usiąść i popatrzyłam w niebo.Zza rogu usłyszałam:
-Pss,Katrin możesz mi pomóc?-powiedział skrępowany James
-Jasne,a co mam robić?
-Chodź.-Zaprowadził mnie do przedpokoju gdzie stał Logan razem z Alex.
-Hej.-powiedziałam
-Cześć,Katrin.-powiedziała przygnębiona Alex
-A co tutaj mam zrobić?-odwróciłam się w kierunku James
-Tak w sumie...-wypowiedź przerwała mu Alex
-Ja chciałam z Tobą porozmawiać na osobności.
-Ze mną?
-Proszę Cie to dla mnie ważne.
-No dobrze.
-James gdzie możemy spokojnie porozmawiać?-zapytała się Alex
-Na górę możecie pójść,tam nikt nie będzie Wam przeszkadzał.
-Dzięki. Chodź Katrin.-Kiedy znalazłyśmy kont do rozmowy Alex zaczęła:
-Domyślam się że Carlos Ci powiedział co się wydarzyło.
-No powiedział.
-Tylko to nie jest do końca prawdą,
-Jak to?
-Bo on myśli że go zdradziłam,ale nawet się nie pocałowaliśmy.
-Dla tego że Carlos wszedł?-zaśmiała się
-Nie bo to była sesja fotograficzna,gdy wszedł ja wyszłam z łazienki w szlafroku,a on leżał w łóżku,ale to nieistotne.Oboje mieliśmy na sobie bieliznę.
-To czemu nie uprzedziłaś go o tej sesji?
-Bo wiem jakie ma na ten temat zdanie,strasznie by się zdenerwował.Muszę mu powiedzieć prawdę,bo mam jeszcze nadzieję że uratujemy nasz związek.I tu mam do Ciebie prośbę czy nie mogłabyś go przekonać żeby ze mną porozmawiał.
-Powinien znać prawdę,ale będzie ciężko.Poczekasz tu to ja po niego pójdę?
- Pewnie. Dziękuję. -Uśmiechnęłam się i wyszłam na dół do reszty,tam zobaczyłam Carlosa szalejącego z Patrycją.Postanowiłam go odciągnąć o tej dziewczyny.
-Carlos.Mogę Cię na chwilkę porwać?
-Jasne.Chociaż gdzie tyle byłaś?
-Zaraz się wszystkiego dowiesz.Musisz mi coś obiecać musisz z kimś porozmawiać,ta osoba czeka na Ciebie na górze. Musisz jej wysłuchać.
-Katrin,o co tutaj chodzi.
-Idź prosto na górę.-Wszedł a ja chwilę postałam czy nie słychać żadnych krzyków.Po kilku minutach wydawało się że jest spokojnie wiec poszłam do ogrodu. Zaniepokoił mnie wzrok dziewczyn które patrzyły się na mnie jak na wroga,ale postanowiłam to zignorować.
-To co może za gramy w butelkę?-rzuciła Victoria
-Ty też grasz.-zwróciła się do mnie Patrycja
-Nie przejmuj się nimi,jak się lepiej poznacie to będą całkiem inne.-zapewnił mnie Logan
-Znasz zasady?-zapytała się Victoria
-Tak,znam.
-No to zaczynam.-powiedział Kendall,a butelka wypadła na Patrycję:
Prawda czy wyzwanie?-zapytał blondyn
-Wyzwanie.
-Poliż stopę osobie na przeciwko.Czyli Jamesowi.
-Mam nadzieję że brałeś dzisiaj prysznic.Dawaj tą stopę chcę mieć to już za sobą.-Kiedy lizała mu stopę reszta śmiała się z obrzydzenia. Wzięła butelkę i zakręciła ją i pech chciał że wypadło na mnie.
Katrin,prawda czy wyzwanie?-zapytała zadowolona
-Wyzwanie.
-Zatańcz makarenę na stolę.
-A z muzyką czy bez?
-To my Ci będziemy śpiewać.Wskakuj.-powiedział James.a ja wskoczyłam i zrobiłam to co do mnie należało.I zakręciłam butelką wyszło na Kendalla
-Prawda czy wyzwanie?
-To ja będę wyjątkowy i poproszę prawdę.-przez chwilę myślałam cała grupka chciała mi pomóc,ale miałam moje pytanie wydało się najlepsze: Jeśli miałbyś wybrać jedną osobę z naszego grona,aby spełnić noc razem kto by to był?
-Hmm wybieram Logana.
-Mnie?Czemu mnie?-zapytał się Logan reszta tylko się śmiała
-Koniec pytań.Teraz ja zadaję i zakręcił i wypadło na mnie.
Ooo to niespodzianka prawda czy wyzwanie?
-Prawda.
-Pytanie brzmi:jak wyobrażasz sobie swój pierwszy raz?Jeżeli go nie było.
-Ej.nie było,ale-pisnęłam,zakłopotana
-No to mów.-powiedział ciekawy Logan
-Eee to na pewno z osobą którą kocham,będzie dużo świeczek,może jakiś szampan.Dobra koniec.Kiedy miałam zakręcić wyszedł Carlos razem z Alex
-Dużo mnie ominęło?
-Gracie z nami w butelkę?-zapytała Patrycja.
-Wiecie ja bym się napił.-powiedział Carlos
-To wszyscy idziemy pić,a później tańce.-oznajmił gospodarz domu
-Może piwo?-zapytał mnie się Logan
-To daj łyczka.
-I jak smakuję?
-Nie za bardzo,ale chyba też muszę się odstresować.
-A Ty po czym?
-Boję się Carlosa.
-Czemu?
-No bo wiesz..
-Spójrz,chyba dzięki tobie się pogodzili.-poinformował mnie Logan
-oo jak słodko razem wyglądają jak tańczą.
-Ja zaraz wracam polecę do łazienki
-Ok to ja tu poczekam.
-Widzę że z Loganem już piłaś.To teraz musisz ze mną.-zaczął Kendall
-A co chcesz mi zaproponować?
-Hmm piwko czy coś mocniejszego?
-To mogę piwo żeby nie mieszać.
-To proszę bardzo.
-Czemu mi się tak przyglądasz?
-Bo skłamałem?
-Kiedy?
-Jak graliśmy w butelkę.Tą osobą byłabyś Ty.
-Haha lepiej już nie pij.
-Nie wierzysz mi?
-Trudno jest wierzyć człowiekowi z którym piję się piwo.-oboje się zaśmialiśmy
-A co do mojego pytania to tak sobie wyobrażasz czy tak tylko powiedziałaś?
-No w sumie może jest w tym trochę prawdy,ale nie dodałam chyba najważniejszej rzeczy.
-Jakiej?
-Że to będzie w noc poślubną?
-Naprawdę.
-No wiem że to takie staroświeckie,ale wiesz tak już mam.
-Spoko rozumiem.To nie jest złe wręcz przeciwnie.-Wtedy doszedł do nas Logan
- O tak beze mnie pijecie.Nie ładnie.
-Haha masz to dla Ciebie.-K3 podał mu butelkę
-Carlos nas obserwuję.-powiedział Logan
-Zasłońcie mnie.-w tym momencie podszedł Carlos
-Cześć Katrin.-powiedział Carlos
-No cześć,co tam?
-Wiedzę że się dobrze bawisz.Ale nie mam nic na przeciwko tylko z umiarem.Będę miał na Ciebie oko bo im nie wolno ufać.
-No wiesz co.Takie ostre słowa przeciwko nam.-oburzył się Kendall
-Zatańczymy?-podeszła Patrycja do Kendalla
-Pewnie.-i wywiali na parkiecie razem z Jamsem i Victorią
-To co my jeszcze po jednym? -zapytał Logan
-Okej.-przy piwie zaczęliśmy się nabijać jak tańczą.Pewnym momencie oboje zasnęliśmy przy stole.
Zostałam po raz kolejny nominowana do LBA za co bardzo dziękuję wiec na te pytania odpowiem już tutaj:)
1.Twoja ulubiona kreskówka?
Scooby doo <3
2.Skąd pomysł na bloga?
Myślę że to po części z powodu braku chłopców razem :(
3.Masz rodzeństwo?
Tak,dwie młodsze siostry:)
4.Jakie masz plany na przyszłość?
Chciałabym pójść na studia,a później się zobaczy co dalej:D
5.Ulubiony film?
"Randka z gwiazdą" i "Próba ogniowa"
6.Jakie plany na wakacje?
Ogólnie to wyszaleć się z przyjaciółmi:)
7.Cieszysz się z nadchodzącego roku szkolnego?
Nie:(
8.Do której klasy idziesz po wakacjach?
Do czwartej(maturalna klasa):/
9.Skąd czerpiesz inspiracje?
Troszkę z książek i filmów.
10.Ulubiona piosenka?
"Heart to Heart"-Jamesa Blunt'a
11.Ulubiony członek z Big Time Rush?
Do każdego po części mam jakiś sentyment i wiem że bez jednego to ten zespół nie byłby tym samym zespołem,ale największą sentymentalność mam do Kendalla:D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Popołudniu kiedy pogoda dopisywała postanowiliśmy wybrać się na plaże. Spakowaliśmy mały prowiant,kocyki i ręczniki i wyruszyliśmy w pierwszą wakacyjną podróż. W czasie podróży samochodem zaczął dzwonić telefon:
-Nie odbierzesz?Może to coś ważnego.
-To sprawdź kto dzwoni.Jak to Alex,to przekaż jej że nie mogę rozmawiać i nie chcę rozmawiać.-Wzięłam telefon,a na wyświetlaczu wyświetliła się "Alex".
-Na pewno mam tak powiedzieć?
-Nie.
-Nie?
-Daj mi to.-Podałam mu telefon,a on zwyczajnie odłączył się.
-Tak też może być.-powiedziałam pod nosem
-Wyciągnij baterię.
-Ale po co?
-Proszę Cię o to,zrób to.Jeszcze nie jestem gotowy na rozmowy.Co ja miałbym powiedzieć "Spoko nic się nie stało!" Katrin,to się stało i tego nie zmienimy. Ja też potrzebuję trochę czasu,nie psujmy sobie dzisiejszego dnia,dobrze?
-Dobrze.-Reszta drogi minęła nam w ciszy, bez zbędnych pytań,stwierdziłam że tak będzie lepiej.Kiedy dojechaliśmy było bardzo gorąco i duszno. Spokojnie zabraliśmy rzeczy z samochodu i zaczęliśmy szukać idealnego miejsca na plaży. Po kilku minutach chodzenia po gorącym piasku znaleźliśmy idealne miejsce z bliskim odstępem do morza.Oboje rozłożyliśmy duży zielony kocyk i na nim rzuciliśmy wszystkie inne rzeczy.Kiedy już wygodnie usiadłam Carlos zaczął:
-Nie żeby coś,ale masz zamiar być na plaży w normalnym stroju?-zapytał zdziwiony
-Ostatecznie mam strój.-powiedziałam cwano
-To lepiej,ściągaj ciuszki bo nie powstrzymają mnie żebym Cię do wody wrzucił.
-Ale,my na to chyba jesteśmy za duzi.
-Na to nigdy!-Oboje zaczęliśmy się śmiać .Po chwili Carlos zrzucił z siebie koszulkę i spodenki.I stanął w samym stroju kąpielowym.I stanął przede mną z wyrzeźbioną klatą odruchowo zaczęłam się śmiać
-Z czego tak się śmiejesz?
-Z Ciebie.
-Osz Ty! Lepiej ściągaj te ubrania.
-Spadaj!
-Oj nie złość się.Lepiej posmaruj mnie olejkiem do opalania.
-A sam nie dasz rady?
-Ej!
-No dobra,to kładź się.
-Mmm.
-No połóż się
-No okey.-gdy skończyłam zapytał się:
-A Ciebie posmarować?
-Nie dam radę sama,dziękuję.
-No okey jak chcesz.To ja idę się ochłodzić do wody,i za chwilę wrócę do Ciebie.
-Ok.-I zniknął gdzieś w wodzie.Ja w tym czasie zdjęłam ubrania i posmarowałam resztę ciała.Przez jakiś czas sama opalałam się,po jakimś czasie przyszedł Carlos wycierając swoje mokre ręce o moje plecy
-Carlos!-wrzasnęłam
-Przyzwyczajaj się zaraz wejdziesz tam cała.
-Nigdzie nie wejdę.-powiedziałam oburzona
-To się jeszcze okaże.-powiedział cwano
-Wiesz co ja teraz idę sama do wody.A Ty pilnuj naszych rzeczy.
-Chyba Ciebie powinienem pilnować.
-Czemu?
-Wiesz tylu tu gorących chłopaków,że wiesz...
-Nie nie wiem, i wolę nie wiedzieć co masz na myśli .-Odwróciłam i szłam przy brzegu szukając muszelek. Z daleka zobaczyłam znajome twarze. Byli to przyjaciele Carlosa,James i Kendall.Na ich ramionach siedziały dwie szczupłe dziewczyny.W tym momencie poczułam jak Carlos bierze mnie do góry.
-Miałaś,wejść do wody.
-Co Ty kombinujesz?!
-Jaa?Nic.-odrzekł niewinnie
-A możesz mnie puścić?
-Na razie to nie bardzo.
-Bo?
-Bo musisz wejść do wody,a ja Ci w tym pomogę,
-No chyba zwariowałeś ja dalej nigdzie nie idę.-powiedziałam zdenerwowana
-Bo idziemy.
-Nie!Carlos! Nie rób mi tego! Ja nie umiem pływać!Proszę Cię! Wracajmy już!No,zostaw mnie tu! -Ale zatrzymał się dopiero tam gdzie mu woda sięgała do ramion.
-Już nie krzyczysz?
-Wracamy?
-Teraz do wody.-i wrzucił mnie bez zająknięcia do wody.Czułam jak cała idę pod wodę nie mając jak odbić się od dna.Po chwili Carlos zanurkował i pomógł mi wyjść na powierzchnię.
-Nic Ci nie jest?-zapytał zmartwiony
-Zwariowałeś?! Prawie bym się utopiła.!
-Nie pozwoliłbym Ci na to.
-Głupek z Ciebie.-Zaczęliśmy się chlapać z całej siły przy tym przezywając się wzajemnie.
-Jesteś najwredniejszym chłopakiem jakiego znam.-odparłam surowo
-Może jestem wrednym,ale dla nielicznych.I do tego baaardzo głodnym człowiekiem.
-No to idziemy jeść.
-Dobra.to Ścigamy się,ten kto przegra robi kanapki.
-Haha.-I ruszyliśmy w stronę naszego kocyka.Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy się nawzajem nie przepychali.Równocześnie na mecie krzyknęliśmy "Pierwsza(y)!"
-Haha,dobra to remis.-oznajmiłam
-Dogrywka?
-Nie,robimy już wspólnie posiłek.
-Do dobra.-powiedział ze smutniejszym tonem,posłałam mu uśmiech miedzy czasie wyciągnęłam chleb,ser i warzywa
-To ja nam naleję coś do picia,wolisz wodę czy mrożoną herbatę?
-Hmm może herbata?
-Też myślę że to dobry pomysł
-No to jak już się tak pytamy to wolisz kanapkę z pomidorem czy z ogórkiem?
-A mogę poprosić z tym i tym?
-Pewnie że tak.To nałóż już ser,a ja obiorę nam warzywa,
-Ok.-Razem w krótkim czasie przygotowaliśmy stos kanapek.Byliśmy tak głodni że od razu zaczęliśmy jeść.Carlos mógłby zostać mistrzem w jedzeniu na czas,jadł jedną za drugą bez żadnej przerwy.Kiedy ja zjadłam 3,on zdążył zjeść wszystkie pozostałe.
-Najadłeś się?-zapytałam z uśmieszkiem na twarzy
-No w sumie,to nie bardzo.Może mamy coś jeszcze?
-Haha tak mamy chipsy paprykowe.Chcesz?
-Hmm,a Ty głodna jesteś?
-W sumie mogę coś zjeść.
-No dobra.To otwieram.-Carlos był tak zajęty gadaniem do chipsów że nawet nie zauważył kiedy zaczęłam go nagrywać:
"Kochany, chipsie wiem że tego nie lubisz,ale muszę Cię zjeść.Chociaż jesteś niezdrowy.Mam nadzieję że mi wybaczysz.Zjem cię szybko i bezboleśnie że nawet nie poczujesz bólu."-staranie zaczął go przeżuwać.Kidy zobaczył że mam telefon w dłoni postanowił z paczką chipsów pozować.
-Mogę wrzucić,twoje wygłupy?
-Pewnie,raz się żyję.-Wrzuciłam to zanim dałam mu to obejrzeć.
-Ej,mogłaś powiedzieć żebym tak nie przeżuwał.
-Haha przynajmniej śmiesznie jest.-Kiedy skończyliśmy już oglądać na plaży już nikogo nie było,oprócz grupki wodzie.
-Gdzie ich wywiało?
-Spójrz w górę.-Na niebie wisiała ciemna burzowa chmura.
-Może nie będzie padało.-Jak tak powiedziałam zburzył się silny wiatr.
-Ubierajmy się i chodźmy do samochodu.-Kiedy już rozpadało się na dobre my już byliśmy w samochodzie,który z każdym podmuchem wiatru kiwał się na boki.
-Bezpieczniej będzie jak to burze zaczekamy w samochodzie.-oznajmił Carlos
W boczne okno kuzyna zaczął ktoś pukać,nie było widać twarzy bo włosy całą zasłoniły.Oboje z przerażenia aż podskoczyliśmy.Człowiek dawał mu znać,aby Carlos otworzył boczne drzwi,bez zastawienia otworzył drzwi,a do samochodu weszli James i Kendall oraz ich towarzyszki Victoria i Patrycja.Po minucie cała czwórka śmiała się na tylnym siedzeniu.
-A wy co tacy poważni?-zaczął James
-Bo my nie mamy tylu procentów co wy.-powiedział Carlos
-Jak chcesz,to mamy jeszcze trochę możemy Ci dać.-oznajmił Kendall
-Kierowcy się nie pyta o takie rzeczy.
-A Ty Katrin chcesz?
-Nie ja nie piję.
-Świętoszka.-skomentowała jedna z dziewczyn.W samochodzie zapanowała niezręczna cisza.
-A jakie macie plany?-zapytał Carlos
-No nie wiem chyba pojedziemy do mnie i zrobimy małą imprezkę.A Wy?-powiedział James
-My to na razie nie mamy planów.
-Hmm to zapraszamy na wspólną zabawę,zadzwonimy po Logana i będziemy się bawić
-No nie wiem,Katrin?-patrzył na mnie tak jakbym miała się zgodzić,wiec kiwnęłam mu głową że się zgadzam
-No to super,już piszę do Logana żeby zrobił zakupy i wpadał do mnie.-powiedział zadowolony James.Kiedy dotarliśmy James pokierował nas na taras.Carlos zajął się muzyką,Kendall rozmawiał z dziewczynami,wiec ja postanowiłam usiąść i popatrzyłam w niebo.Zza rogu usłyszałam:
-Pss,Katrin możesz mi pomóc?-powiedział skrępowany James
-Jasne,a co mam robić?
-Chodź.-Zaprowadził mnie do przedpokoju gdzie stał Logan razem z Alex.
-Hej.-powiedziałam
-Cześć,Katrin.-powiedziała przygnębiona Alex
-A co tutaj mam zrobić?-odwróciłam się w kierunku James
-Tak w sumie...-wypowiedź przerwała mu Alex
-Ja chciałam z Tobą porozmawiać na osobności.
-Ze mną?
-Proszę Cie to dla mnie ważne.
-No dobrze.
-James gdzie możemy spokojnie porozmawiać?-zapytała się Alex
-Na górę możecie pójść,tam nikt nie będzie Wam przeszkadzał.
-Dzięki. Chodź Katrin.-Kiedy znalazłyśmy kont do rozmowy Alex zaczęła:
-Domyślam się że Carlos Ci powiedział co się wydarzyło.
-No powiedział.
-Tylko to nie jest do końca prawdą,
-Jak to?
-Bo on myśli że go zdradziłam,ale nawet się nie pocałowaliśmy.
-Dla tego że Carlos wszedł?-zaśmiała się
-Nie bo to była sesja fotograficzna,gdy wszedł ja wyszłam z łazienki w szlafroku,a on leżał w łóżku,ale to nieistotne.Oboje mieliśmy na sobie bieliznę.
-To czemu nie uprzedziłaś go o tej sesji?
-Bo wiem jakie ma na ten temat zdanie,strasznie by się zdenerwował.Muszę mu powiedzieć prawdę,bo mam jeszcze nadzieję że uratujemy nasz związek.I tu mam do Ciebie prośbę czy nie mogłabyś go przekonać żeby ze mną porozmawiał.
-Powinien znać prawdę,ale będzie ciężko.Poczekasz tu to ja po niego pójdę?
- Pewnie. Dziękuję. -Uśmiechnęłam się i wyszłam na dół do reszty,tam zobaczyłam Carlosa szalejącego z Patrycją.Postanowiłam go odciągnąć o tej dziewczyny.
-Carlos.Mogę Cię na chwilkę porwać?
-Jasne.Chociaż gdzie tyle byłaś?
-Zaraz się wszystkiego dowiesz.Musisz mi coś obiecać musisz z kimś porozmawiać,ta osoba czeka na Ciebie na górze. Musisz jej wysłuchać.
-Katrin,o co tutaj chodzi.
-Idź prosto na górę.-Wszedł a ja chwilę postałam czy nie słychać żadnych krzyków.Po kilku minutach wydawało się że jest spokojnie wiec poszłam do ogrodu. Zaniepokoił mnie wzrok dziewczyn które patrzyły się na mnie jak na wroga,ale postanowiłam to zignorować.
-To co może za gramy w butelkę?-rzuciła Victoria
-Ty też grasz.-zwróciła się do mnie Patrycja
-Nie przejmuj się nimi,jak się lepiej poznacie to będą całkiem inne.-zapewnił mnie Logan
-Znasz zasady?-zapytała się Victoria
-Tak,znam.
-No to zaczynam.-powiedział Kendall,a butelka wypadła na Patrycję:
Prawda czy wyzwanie?-zapytał blondyn
-Wyzwanie.
-Poliż stopę osobie na przeciwko.Czyli Jamesowi.
-Mam nadzieję że brałeś dzisiaj prysznic.Dawaj tą stopę chcę mieć to już za sobą.-Kiedy lizała mu stopę reszta śmiała się z obrzydzenia. Wzięła butelkę i zakręciła ją i pech chciał że wypadło na mnie.
Katrin,prawda czy wyzwanie?-zapytała zadowolona
-Wyzwanie.
-Zatańcz makarenę na stolę.
-A z muzyką czy bez?
-To my Ci będziemy śpiewać.Wskakuj.-powiedział James.a ja wskoczyłam i zrobiłam to co do mnie należało.I zakręciłam butelką wyszło na Kendalla
-Prawda czy wyzwanie?
-To ja będę wyjątkowy i poproszę prawdę.-przez chwilę myślałam cała grupka chciała mi pomóc,ale miałam moje pytanie wydało się najlepsze: Jeśli miałbyś wybrać jedną osobę z naszego grona,aby spełnić noc razem kto by to był?
-Hmm wybieram Logana.
-Mnie?Czemu mnie?-zapytał się Logan reszta tylko się śmiała
-Koniec pytań.Teraz ja zadaję i zakręcił i wypadło na mnie.
Ooo to niespodzianka prawda czy wyzwanie?
-Prawda.
-Pytanie brzmi:jak wyobrażasz sobie swój pierwszy raz?Jeżeli go nie było.
-Ej.nie było,ale-pisnęłam,zakłopotana
-No to mów.-powiedział ciekawy Logan
-Eee to na pewno z osobą którą kocham,będzie dużo świeczek,może jakiś szampan.Dobra koniec.Kiedy miałam zakręcić wyszedł Carlos razem z Alex
-Dużo mnie ominęło?
-Gracie z nami w butelkę?-zapytała Patrycja.
-Wiecie ja bym się napił.-powiedział Carlos
-To wszyscy idziemy pić,a później tańce.-oznajmił gospodarz domu
-Może piwo?-zapytał mnie się Logan
-To daj łyczka.
-I jak smakuję?
-Nie za bardzo,ale chyba też muszę się odstresować.
-A Ty po czym?
-Boję się Carlosa.
-Czemu?
-No bo wiesz..
-Spójrz,chyba dzięki tobie się pogodzili.-poinformował mnie Logan
-oo jak słodko razem wyglądają jak tańczą.
-Ja zaraz wracam polecę do łazienki
-Ok to ja tu poczekam.
-Widzę że z Loganem już piłaś.To teraz musisz ze mną.-zaczął Kendall
-A co chcesz mi zaproponować?
-Hmm piwko czy coś mocniejszego?
-To mogę piwo żeby nie mieszać.
-To proszę bardzo.
-Czemu mi się tak przyglądasz?
-Bo skłamałem?
-Kiedy?
-Jak graliśmy w butelkę.Tą osobą byłabyś Ty.
-Haha lepiej już nie pij.
-Nie wierzysz mi?
-Trudno jest wierzyć człowiekowi z którym piję się piwo.-oboje się zaśmialiśmy
-A co do mojego pytania to tak sobie wyobrażasz czy tak tylko powiedziałaś?
-No w sumie może jest w tym trochę prawdy,ale nie dodałam chyba najważniejszej rzeczy.
-Jakiej?
-Że to będzie w noc poślubną?
-Naprawdę.
-No wiem że to takie staroświeckie,ale wiesz tak już mam.
-Spoko rozumiem.To nie jest złe wręcz przeciwnie.-Wtedy doszedł do nas Logan
- O tak beze mnie pijecie.Nie ładnie.
-Haha masz to dla Ciebie.-K3 podał mu butelkę
-Carlos nas obserwuję.-powiedział Logan
-Zasłońcie mnie.-w tym momencie podszedł Carlos
-Cześć Katrin.-powiedział Carlos
-No cześć,co tam?
-Wiedzę że się dobrze bawisz.Ale nie mam nic na przeciwko tylko z umiarem.Będę miał na Ciebie oko bo im nie wolno ufać.
-No wiesz co.Takie ostre słowa przeciwko nam.-oburzył się Kendall
-Zatańczymy?-podeszła Patrycja do Kendalla
-Pewnie.-i wywiali na parkiecie razem z Jamsem i Victorią
-To co my jeszcze po jednym? -zapytał Logan
-Okej.-przy piwie zaczęliśmy się nabijać jak tańczą.Pewnym momencie oboje zasnęliśmy przy stole.
czwartek, 7 sierpnia 2014
Rozdział 9
Hej.Przepraszam Was że tak długo mnie nie było,ale lipiec strasznie szybko mi minął nawet nie wiem kiedy:/ Mam nadzieję że za ten rozdział mnie nie zabijecie.I za wszelkie błędy przepraszam.Jak jakiś znajdziecie to śmiało piszcie,a ja to poprawię:)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Szybkim ruchem zaczęłam mijać obecnych tu ludzi,aby jak najszybciej dowiedzieć się co się tutaj dzieję.Gdy tylko zdążyłam otworzyć drzwi zalała mnie fala wody.W mieszkaniu było więcej osób niż na zewnątrz.Ale Carlosa nigdzie nie było widać,a w tym szumie nie było sensu krzyczeć więc skierowałam się na górę do siebie.Próbowałam się dzwonić,ale nie odbierał więc wzięłam się za lekcję.W chwili gdy już kończyłam przerwał mi telefon.
-Katrin gdzie jesteś?!-krzyknął mi prosto do słuchawki
-U Ciebie na górze.
-Zaraz będę .-I się rozłączył,chwilę potem znalazł się w moim pokoju
-Katrin,jestem załamany cały parter jest do remontu.
-Ale co się takiego tutaj stało?
-Rura pękła i stąd ta powódź.Tyle tylko się dowiedziałem.
-Tak mi przykro.Mogę coś dla Ciebie zrobić?
-Bardzo miło z twojej trony,ale my tu nie wiele możemy zrobić.(po chwili milczenia znowu zaczął z smutniejszym tonem)I mam złą wiadomość.Musisz na czas remontu wrócić do swojego domu przynajmniej na czas szkolny.Mam nadzieję że się nie gniewasz?
-Pewnie że nie.To ja zacznę się już pakować.-jakoś smutno mi się zrobiło że muszę go tu samego zostawić
-Dobrze.Jak będziesz gotowa to zejdź na dół to Cię odwiozę.
-Ok.-I wyszedł.A ja przerażona tym co się stało zaczęłam powoli się pakować.Po godzinie zeszłam na dół tak jak mi kazał.Na szczęście na dole było już mniej wody jednak,ale Carlosa znowu gdzieś wcięło.Kidy go zauważyłam rozmawiał z robotnikiem,chwilę postałam i przyszedł do mnie biorąc moją walizkę i ruszyliśmy.
-Carlos
-Tak?
-Jak coś to zawszę Ci pomogę,wiesz jak byś miał jakiś problem?
-Kochana jesteś,ale na razie masz szkołę musisz ładnie zdać.-pierwszy raz się uśmiechnął dzisiejszego dnia
-Oj tam szkoła,ale pamiętaj o tym,dobrze?
-Będę pamiętać.
-A gdzie teraz będziesz mieszkał?
-U Alex na czas remontu.Pamiętaj że jesteś u nas zawsze mile widziana wpadaj kiedy tylko chcesz.
-Będę pamiętać.
-To już jesteśmy nie będę wchodził bo muszę szybko pojechać do mieszkania. Do zobaczenia Katrin.
-Pa Carlos.Powodzenia przy remoncie.
Xxx
Kolejne tygodnie były ciężkie dużo nauki i poprawiania,przez cały ten czas nie miałam kontaktu z Carlosem kilka razy próbowałam się dodzwonić do niego,ale nie odbierał.Martwiłam się,ale nie chciałam się mu również narzucać.
Kilka razy przechodziłam koło mieszkania Carlosa,a tam nie było oznak remontu co było bardzo dziwne.
Zaczęło mi brakować naszych rozmów,a jakoś do Alex było mi głupio przyjść bez zapowiedzi.
Kiedy nadeszły wakacje w sobotę wieczorem moja mama sprzątała w sypialni gościnnej.Co mnie bardzo zdziwiło,gdyż tam nikogo nie było od wieków,żeby sprzątać dwie godziny,ale uznałam to jako odreagowanie stresu na wezwanie na rozprawę.Więc tak jakby nic zeszłam na dół do uprawniania mojego ulubionego sportu(czyt.oglądania telewizji).Po jakimś czasie po całym domu rozległ się dzwonek do drzwi.
-Katrin,ja otworzę!-krzyknęła mama, ja akceptując to poszłam do kuchni po chipsy i sok. Gdy wracałam do salonu ujrzałam jedną dużą walizkę,a drugą tak samą ogromną trzymał Carlos w dłoni.
-Cześć,Carlos.-powiedziałam przyjaźnie
-Hej.-powiedział ze smutnymi oczami Carlos
-Coś się stało?
-Katrin,daj Carlosowi spokój!.-krzyknęła na mnie Anna
-Okej.-wymruczałam pod nosem,bo nie wiedziałam po co ten cały krzyk
-Chodź pokaże Ci twój pokój.- I ruszyli,a ja poczułam się dziwnie bo nie wiedziałam czemu Carlos jest w tak dziwnym humorze może nie cieszy się że przez jakiś czas będzie skazany na moją obecność i jeszcze ten krzyk za to że chciałam być miła.Więc wróciłam do tego co robiłam przed przebyciem Carlosa. Widziałam jak schodził po drugą walizkę,było widać że myślami jest gdzieś indziej.Po kilku minutach wróciła mama na dół krzycząc
-Zostaw te chipsy,za 10 minut będzie kolacja.-zabrała je i weszła do kuchni.Więc poszłam za nią żeby się dowiedzieć co się tutaj dzieję i przy okazji pomóc przy kolacji.
-W czymś Ci pomóc?
-Nie dziękuję.Dam sobie radę sama.
-Okej.-Pomyślałam że jak nie to nie,ale nie wydawało mi się żebym coś się dowiedziała.Usiadłam przy stole i czekałam na kolację.Między czasie trochę odpłynęłam w myślach.Moje myśli chodził przede wszystkim przy Carlosie nie miałam bladego pojęcia co się stało i czemu już nie mieszka razem z Alex przecież się tak dobrze dogadywali .Z moich rozmyśleń wytrącił mnie talerz naleśników. Z tego wszystkiego nie zauważyłam kiedy Carlos szedł do nas na dół. Cała trójka w milczeniu zajęła się spożywaniem kolacji.Mata jak co dzień nie było na wspólnych posiłkach.W pewnym momencie zobaczyłam jak Carlos z mamą dziwnie na mnie patrzą,a później na siebie to mogło oznaczać żebym wyszła jak skończę bo chcą porozmawiać. I tak za kilka minut zrobiłam bez słów wstałam i wyszłam.Kiedy przygotowywałam się do snu zrobiło mi się jakoś przykro bo potraktowali mnie jak małą dziewczynkę,a Carlos wyglądał na złego jakbym mu coś złego zrobiłam.Rano obudził mnie czyjś szept:
-Katrin,śpisz?-zapytał Car.
-Teraz już nie.-odrzekłam trochę zła
-Możemy pogadać?
-A która jest godzina?
-Po piątej.
-Czemu nie śpisz?-zapytałam zdziwiona
-Jakoś nie mogłem spać.-powiedział z przygnębioną miną
-Coś się dzieję?Coś z mieszkaniem?-to wydawało się że to coś poważniejszego
-To nie chodzi o mieszkanie...-zamilkł
-A powiesz mi o co?
-Alex
-Co z nią?
-Zdradziła mnie.
-Co?!Jak to?!To nie możliwe.-nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam
-Też bym w tą nie uwierzył,ale przyłapałem ich.-jego ton głosu zamienił się w szept
-Carlos,tak mi przykro.
-Mi też. Cały czas mam przed oczami ich w sypialni Alex.
-Carlos,ja nie wiem co mam Ci powiedzieć.Tak mi przykro.
-A wiesz co jest najgorsze że ja myślałem to jest kobieta na całe życie że znalazłem swoją drugą połówkę.Chyba nie jestem najlepszym partnerem.Katrin powiedz szczerze czego mi brakuję?
-Ej,Carlos nie załamuj się.Jesteś wspaniałym człowiekiem niczego Ci nie brakuję.Jeszcze znajdziesz tą swoją wymarzoną.
-Katrin,ja nie mam już siły.Jestem do niczego.Sama przyznaj że naszą przyjaźń zaniedbałem.Nawet jako przyjaciel się nie sprawdzam.A Ty ze mną rozmawiasz jak niby nic,a też powinnaś być na mnie zła.
-Nie mów tak,jesteś wspaniałym przyjacielem,jak kuzynem.Miałeś dużo spraw na głowie jak każda gwiazda muzyki.-próbowałam go rozśmieszyć,ale wyglądał jakby mnie wcale nie słuchał a jego warga nawet nie drgnęła
-Jak tu tak poważnie rozmawiamy to ja sobie nikogo nie znajdę.Żadna mnie nie zechcę.
-Głuptas z Ciebie,wiesz ile jest dziewczyn które chciałyby żebyś z nimi chociaż porozmawiał.Miliony nastolatek Cię kocha.
-Mam jakiegoś pecha nic mi się nie układa.Wszystko się sypię.
-Daj sobie czasu.Nie masz pecha to po prostu zbieg okoliczności.
-A jak do końca życia zostanę sam?
-Nie zostaniesz sam masz mnie,chłopaków i wiernych fanów.
-Masz rację. Muszę stanąć na nogi,ale będziesz musiała mi pomóc.
-Z miłą chęcią.
-Nawet mam już plan na dzisiejszy wieczór.-zadowoloną miną powiedział Carlos
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Katrin gdzie jesteś?!-krzyknął mi prosto do słuchawki
-U Ciebie na górze.
-Zaraz będę .-I się rozłączył,chwilę potem znalazł się w moim pokoju
-Katrin,jestem załamany cały parter jest do remontu.
-Ale co się takiego tutaj stało?
-Rura pękła i stąd ta powódź.Tyle tylko się dowiedziałem.
-Tak mi przykro.Mogę coś dla Ciebie zrobić?
-Bardzo miło z twojej trony,ale my tu nie wiele możemy zrobić.(po chwili milczenia znowu zaczął z smutniejszym tonem)I mam złą wiadomość.Musisz na czas remontu wrócić do swojego domu przynajmniej na czas szkolny.Mam nadzieję że się nie gniewasz?
-Pewnie że nie.To ja zacznę się już pakować.-jakoś smutno mi się zrobiło że muszę go tu samego zostawić
-Dobrze.Jak będziesz gotowa to zejdź na dół to Cię odwiozę.
-Ok.-I wyszedł.A ja przerażona tym co się stało zaczęłam powoli się pakować.Po godzinie zeszłam na dół tak jak mi kazał.Na szczęście na dole było już mniej wody jednak,ale Carlosa znowu gdzieś wcięło.Kidy go zauważyłam rozmawiał z robotnikiem,chwilę postałam i przyszedł do mnie biorąc moją walizkę i ruszyliśmy.
-Carlos
-Tak?
-Jak coś to zawszę Ci pomogę,wiesz jak byś miał jakiś problem?
-Kochana jesteś,ale na razie masz szkołę musisz ładnie zdać.-pierwszy raz się uśmiechnął dzisiejszego dnia
-Oj tam szkoła,ale pamiętaj o tym,dobrze?
-Będę pamiętać.
-A gdzie teraz będziesz mieszkał?
-U Alex na czas remontu.Pamiętaj że jesteś u nas zawsze mile widziana wpadaj kiedy tylko chcesz.
-Będę pamiętać.
-To już jesteśmy nie będę wchodził bo muszę szybko pojechać do mieszkania. Do zobaczenia Katrin.
-Pa Carlos.Powodzenia przy remoncie.
Xxx
Kolejne tygodnie były ciężkie dużo nauki i poprawiania,przez cały ten czas nie miałam kontaktu z Carlosem kilka razy próbowałam się dodzwonić do niego,ale nie odbierał.Martwiłam się,ale nie chciałam się mu również narzucać.
Kilka razy przechodziłam koło mieszkania Carlosa,a tam nie było oznak remontu co było bardzo dziwne.
Zaczęło mi brakować naszych rozmów,a jakoś do Alex było mi głupio przyjść bez zapowiedzi.
Kiedy nadeszły wakacje w sobotę wieczorem moja mama sprzątała w sypialni gościnnej.Co mnie bardzo zdziwiło,gdyż tam nikogo nie było od wieków,żeby sprzątać dwie godziny,ale uznałam to jako odreagowanie stresu na wezwanie na rozprawę.Więc tak jakby nic zeszłam na dół do uprawniania mojego ulubionego sportu(czyt.oglądania telewizji).Po jakimś czasie po całym domu rozległ się dzwonek do drzwi.
-Katrin,ja otworzę!-krzyknęła mama, ja akceptując to poszłam do kuchni po chipsy i sok. Gdy wracałam do salonu ujrzałam jedną dużą walizkę,a drugą tak samą ogromną trzymał Carlos w dłoni.
-Cześć,Carlos.-powiedziałam przyjaźnie
-Hej.-powiedział ze smutnymi oczami Carlos
-Coś się stało?
-Katrin,daj Carlosowi spokój!.-krzyknęła na mnie Anna
-Okej.-wymruczałam pod nosem,bo nie wiedziałam po co ten cały krzyk
-Chodź pokaże Ci twój pokój.- I ruszyli,a ja poczułam się dziwnie bo nie wiedziałam czemu Carlos jest w tak dziwnym humorze może nie cieszy się że przez jakiś czas będzie skazany na moją obecność i jeszcze ten krzyk za to że chciałam być miła.Więc wróciłam do tego co robiłam przed przebyciem Carlosa. Widziałam jak schodził po drugą walizkę,było widać że myślami jest gdzieś indziej.Po kilku minutach wróciła mama na dół krzycząc
-Zostaw te chipsy,za 10 minut będzie kolacja.-zabrała je i weszła do kuchni.Więc poszłam za nią żeby się dowiedzieć co się tutaj dzieję i przy okazji pomóc przy kolacji.
-W czymś Ci pomóc?
-Nie dziękuję.Dam sobie radę sama.
-Okej.-Pomyślałam że jak nie to nie,ale nie wydawało mi się żebym coś się dowiedziała.Usiadłam przy stole i czekałam na kolację.Między czasie trochę odpłynęłam w myślach.Moje myśli chodził przede wszystkim przy Carlosie nie miałam bladego pojęcia co się stało i czemu już nie mieszka razem z Alex przecież się tak dobrze dogadywali .Z moich rozmyśleń wytrącił mnie talerz naleśników. Z tego wszystkiego nie zauważyłam kiedy Carlos szedł do nas na dół. Cała trójka w milczeniu zajęła się spożywaniem kolacji.Mata jak co dzień nie było na wspólnych posiłkach.W pewnym momencie zobaczyłam jak Carlos z mamą dziwnie na mnie patrzą,a później na siebie to mogło oznaczać żebym wyszła jak skończę bo chcą porozmawiać. I tak za kilka minut zrobiłam bez słów wstałam i wyszłam.Kiedy przygotowywałam się do snu zrobiło mi się jakoś przykro bo potraktowali mnie jak małą dziewczynkę,a Carlos wyglądał na złego jakbym mu coś złego zrobiłam.Rano obudził mnie czyjś szept:
-Katrin,śpisz?-zapytał Car.
-Teraz już nie.-odrzekłam trochę zła
-Możemy pogadać?
-A która jest godzina?
-Po piątej.
-Czemu nie śpisz?-zapytałam zdziwiona
-Jakoś nie mogłem spać.-powiedział z przygnębioną miną
-Coś się dzieję?Coś z mieszkaniem?-to wydawało się że to coś poważniejszego
-To nie chodzi o mieszkanie...-zamilkł
-A powiesz mi o co?
-Alex
-Co z nią?
-Zdradziła mnie.
-Co?!Jak to?!To nie możliwe.-nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam
-Też bym w tą nie uwierzył,ale przyłapałem ich.-jego ton głosu zamienił się w szept
-Carlos,tak mi przykro.
-Mi też. Cały czas mam przed oczami ich w sypialni Alex.
-Carlos,ja nie wiem co mam Ci powiedzieć.Tak mi przykro.
-A wiesz co jest najgorsze że ja myślałem to jest kobieta na całe życie że znalazłem swoją drugą połówkę.Chyba nie jestem najlepszym partnerem.Katrin powiedz szczerze czego mi brakuję?
-Ej,Carlos nie załamuj się.Jesteś wspaniałym człowiekiem niczego Ci nie brakuję.Jeszcze znajdziesz tą swoją wymarzoną.
-Katrin,ja nie mam już siły.Jestem do niczego.Sama przyznaj że naszą przyjaźń zaniedbałem.Nawet jako przyjaciel się nie sprawdzam.A Ty ze mną rozmawiasz jak niby nic,a też powinnaś być na mnie zła.
-Nie mów tak,jesteś wspaniałym przyjacielem,jak kuzynem.Miałeś dużo spraw na głowie jak każda gwiazda muzyki.-próbowałam go rozśmieszyć,ale wyglądał jakby mnie wcale nie słuchał a jego warga nawet nie drgnęła
-Jak tu tak poważnie rozmawiamy to ja sobie nikogo nie znajdę.Żadna mnie nie zechcę.
-Głuptas z Ciebie,wiesz ile jest dziewczyn które chciałyby żebyś z nimi chociaż porozmawiał.Miliony nastolatek Cię kocha.
-Mam jakiegoś pecha nic mi się nie układa.Wszystko się sypię.
-Daj sobie czasu.Nie masz pecha to po prostu zbieg okoliczności.
-A jak do końca życia zostanę sam?
-Nie zostaniesz sam masz mnie,chłopaków i wiernych fanów.
-Masz rację. Muszę stanąć na nogi,ale będziesz musiała mi pomóc.
-Z miłą chęcią.
-Nawet mam już plan na dzisiejszy wieczór.-zadowoloną miną powiedział Carlos
Subskrybuj:
Posty (Atom)