czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 5

Obudziłam się chwilę przed siódmą wiec szybki prysznic i założyłam szare rutki,niebieski t-shirt i białe trampki i zeszłam na dół.W kuchni już była Alex z Carlosem.
-C-Cześć,mała i jak się spało?
-K-Hej, dobrze,tylko za 10 min muszę wyjść jak chcę uniknąć spóźnienia.
-C-To zapraszamy na śniadanie,które nam przyrządziła Alex.-pocałował Alex w policzek
-A-To już siadajcie,żebyście się nie spóźnili.
-K-Spóźnili?
-A-A co Ty myślisz że będziesz się tłukła autobusem?-puściła oczko
-C-Właśnie ja Cię podwiozę,bo i tak jadę do studia,a później Alex po Ciebie przyjedzie.
-K-Dziękuję,ale nie chce Wam robić problemu.
-A-Przestań nie robisz,smacznego.-posłała nam słodki uśmiech
Gdy skoczyliśmy już jeść podziękowałam Alex za pyszne śniadanie i wyszłam przed dom,aby dać słodziakom trochę prywatność.Po chwili usłyszałam:
-C-No to co jedziemy?-zadziorny uśmiech
-K-To ja może pójdę na piechotę.?
-C-Chodź,teraz będzie bezpiecznie.-Uśmiechnął się
W czasie drogi opowiadał mi jak to się zaczęło z Alex(był to winien).Na planie wpadli na siebie i w ramach przeprosin zaprosił ją na kawę w pobliskiej kawiarni.
-K-Sam na to wpadłeś?Znaczy na te przeprosiny w kawiarni?
-C-Szczerze to nie.Chłopcy mnie na to namówili.Następnego dnia ją zaprosiłem i też nie tak zwyczajnie,tylko gdy mieliśmy lunch koło jej stolika ustawiliśmy karteczkę z napisem "Jeszcze raz Cię przepraszam za ten wypadek.Może zgodzisz się pójść ze mną na kawę?"I widziałem jak się uśmiecha wtedy chłopcy mnie popchnęli i musiałem ruszyć w jej stronę.
-K-Haha wiedziałam że to takie proste nie mogło być.-I oboje zaczęliśmy się śmiać.Gdy już byliśmy na ostatnim zakręcie do mojej szkoły zauważyłam że idzie Emily (poznałam po czarnej torbie i jej rudych włosach) za rękę z jakimś chłopakiem.Ale chwila to jest chyba Mat,tak to jest Mat.myślałam w myślach.
-C-Hej,jesteś tam?
-K-Ja...A tak jestem.
-C-Zakochana?
-K-haha tak,tak i to bardzo.-słowa wypowiedziane z ironią
-C-To już jesteśmy.
-K-Jeszcze raz dziękuję.-czułam jak głos mi się załamuję
-C-Coś się stało?
-K-Opowiem Ci jak wrócę do domu,dobrze?
-C-Trzymam Cię za słowo.Miłego dnia
-K-Przyda się.Wzajemnie
-C-Widzimy się wieczorem.
-K-Pa
I weszłam szybkim krokiem do szkoły.Koło naszych szafek zobaczyłam że stoi Rafael z Nicki zresztą osób z naszej klasy.Gdy kierowałam się do mojej szafki wszyscy się na mnie spojrzeli wiec powiedziałam"siema" i wyciągnęłam  książki do biologii (nasza pierwsza lekcja) i dołączyłam się do reszty.Bardzo nie wiedziałam o czym mówią,ale jak zawsze jakieś głupoty z których wszyscy się śmiali.Po chwili podeszła do nas nasza nauczycielka od angielskiego.
-Nauczycielka-Dzień dobry.Jak wiecie poszukuje uczniów do szkolnego kółka teatralne.I nie będę ukrywała że waszej klasie są osoby który mają ogromny talent.Katrin,Paul (gospodarz klasy,przystojny blondyn-zadaje się z Rebbeca,Bella i Nina) co o tym sądzicie?
-Paul-Ja jestem za,a Ty Katrin?
-Katrin-A mogę się zastanowić i dać znać w poniedziałek?
-Nauczyciela-No dobrze w poniedziałek najpóźniej.
Zadzwonił dzwonek i nauczycielka ruszyła w stronę pokoju nauczycielskiego,a my pod salę.Nie było widać jeszcze ani Mata i Emily. Przyszła nasza wychowawczyni i wpuściła nas do sali.Siadłam na swoje miejsce.Oczywiście pierwsze piętnaście minut przeznaczyła na sprawy wychowawcze.A jak ich nie było, tak nie było,przez to siedziałam sama.Całą lekcje nic nie robiłam,siedziałam i rysowałam z tyłu zeszytu aż do dzwonka.Pocieszałam się tym że została tylko dwie godziny historii i w-f. Na drugą lekcje już się zjawiła moja dwójka,ale nie wiedziałam czy mam się cieszyć.Ale gdy widziałam ich zachowanie to miałam ochotę uciec,czułam że mnie ignorują nawet na historii nie siadła koło mnie jak kiedyś.Wiedziałam że muszę pokazać że jestem silna i cichą nadzieję miałam że to wkrótce się wyjaśni.Siedzieli za mną całą czwórka.Nawet nie zauważyłam kiedy przysiadł się do mnie Paul.
-Paul-Mogę?
-K-Pewnie.-lekki szok
-Paul_Naprawdę zastanawiasz się nad tą propozycją?
-K-Tak,bo nie wiem czy dam radę szczególności teraz kiedy za miesiąc jest koniec roku.
-P-Co jak co,ale o to jestem spokojny że dasz radę.
-K-Dzięki.-uśmiechnęłam się
Była chwila ciszy,gdzie usłyszałam jak Ci z tyłu umawiają się na dzisiaj lecz reszty nie dosłyszałam,bo Paul zaczął obgadywać naszego nauczyciela od historii.W pewnym momencie zaczął go naśladować,tak dokładnie że w tym samym momencie poprawiali swoje wąsy.Cała klasa miała polewkę,a ja zrobiłam się czerwona od śmiechu.Gdy zaczął czytać jakieś źródła nikt na niego uwagi nie zwracał każdy robił co chciał.W pewnym momencie Paul wyjął telefon i powiedział że chcę mieć z zastępcą zdj,oczywiście z początku się zasłaniałam aż w końcu mu uległam gdy powiedział że nawet takie stawi. Nawet z kilka było w miarę,które pozwoliłam mu wstawić.(co mnie bardzo zdziwiło bo zawsze trzymał się z trójcą i podobnymi do nich dziewczynami). Na w-f oczywiście graliśmy w siatkówkę,chociaż to dobrze bo mogłam odreagować wszystkie emocje.Pod koniec lekcji dostałam esemesa od Alex że czeka na mnie już na parkingu.Wiec szybko się przebrałam i wyszłam ze szkoły.Po drodze opowiedziałam jej całą historię.
-A-Pamiętaj,że przyjaźń jest ważna.I nie skreślaj ich od razu,ale nie narzucaj się im to oni muszą dojść do tego jak wiele stracili.To na poprawienie humoru proponuję jakiś deser czekoladowy,a później na zakupy.-uśmiechnęła się
-K-Jestem za!-odwzajemniłam uśmiech
-A-No to jesteśmy.
I weszliśmy do kawiarni,gdzie podali nam w pucharkach lody czekoladowe z bitą śmietaną.Po godzinie ruszyliśmy na łowy.Alex kpiła sobie czarne spodnie,beżową spódniczkę i kilka koszulek.Mnie namówiła na bokserki w moim rozmiarze(rzadko kupowałam ubrania w rozmiarze S) dwie pary rurek i miętową spódnice (z przodu krótszą a z tyłu dłuższą) i kilka koszulek w moim stylu.Po drodze zeszliśmy drogerii po małe kosmetyki.Alex pomogła mi wybrać odpowiedni szampon do włosów a,ja w zamian lakier do paznokci.Tak byłyśmy zmęczone tym chodzeniem że postanowiłyśmy wrócić do domu.
-A-Carlos powiedział Ci już?
-K-A o czym?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie kochani!Zapraszam Was do czytania i do wyrażania waszych opinii bo to bardzo motywuję.Jeśli macie jakieś zastrzeżenia,uwagi piszcie w komentarzach a ja postaram się to naprawić.Za wszelkie niedociągnięcia przepraszam.I przepraszam za wygląd bloga,w najbliższym czasie postaram go trochę do pracować.Jeżeli Wam to się podoba i chcecie to czytać to zapraszam Was jeszcze raz do komentowania :)

piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 4

Myślałam że ta droga będzie jedną z tych które są spokojne,jednak jak zawsze Carlos musiał coś odwalić że minuty ciszy nie było.W każdej sekundzie nam bardziej padało na głowę.W pewnym momencie otworzyłam okno i krzyknęłam-Ratunku,psychopata,mnie dopadł! Z jego strony usłyszeć można było przeraźliwy śmiech i niestety zamknął mi okno i dodał gazu.
-K-Co Ty robisz?Chcesz nas zabić?-puściłam mu oczko
-C-Boisz się mnie ?
-K-Ciebie?Ależ owszem.-słowa z ironią-w tedy przyspieszył jeszcze bardziej
-C-A teraz?-jego mina nic nie chciała zdradzić co chcę zrobić.
-K-Taak!Proszę Cie uspokój się.Będę już grzeczna.
-C-Aby na pewno?-widać było że ta sytuacja mu się podoba.
-K-O tak mówię całkiem poważnie.-mina słodkiego pieska 
W tym momencie raptownie zahamował pod wielką bramą za którą nic nie było widać
-C-Ufasz mi?-cwana mina 
-K-Teraz już chyba nie.-I oboje się roześmialiśmy
-C-To chyba czy na pewno?
-K-Ja bym Ci nie ufała,takiemu wspaniałemu mężczyźnie jak Ty.
-C-W takim razie mam dla Ciebie dobrą i złą wiadomość.Od której mam zacząć?
-K-To to od złej.-teraz to mogłam się wszystkiego spodziewać.
-C-Zła jest taka że nasza podróż się skończyła.A dobra że jesteśmy prawie na miejscu.
-K-Prawie?-W tym momencie otworzyła się brama i Carlos zaczął powoli wjeżdżać.
-C-To jesteśmy na miejscu.-uśmiechnął się do mnie
-K-Ale mnie wystraszyłeś.-Szturchnęłam go w ramię.
-C-Ależ przepraszam,królewno.-puścił oczko i wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi.Kiedy wysiadłam zobaczyłam to co zasłaniała wysoka brama.Ogromną wille z ogromnymi oknami.Carlos wziął moją walizkę i ruszyliśmy w stronę drzwi,a zza drzwiami było jeszcze piękniej.
-C-To może małe zwiedzanie?
-K-No pewnie.- Ruszyliśmy na górę, a tam minęliśmy pięć sypialni,małe studium nagrań,gabinet.
-K-Jej jak tu pięknie masz.
-C-Ale nie aż tak pięknie jak jest piękna niewiasta stojąca koło mnie.
-K-Ty poeta.Lepiej pokaż mi moją komnatę.-Oboje zaczęliśmy się śmiać.
-C-Z miłą przyjemnością.-I pociągnął mnie za sobą.I otworzył drzwi a zza drzwiami zobaczyłam duże łóżko a po dwóch stronach stały szafki nocne(z białego drewna) z lampkami i przy ścianie komoda(z takiego samego koloru).Bardzo się zdziwiłam że są jeszcze kolejne drzwi chyba Carlos zauważył moje zdziwienie
-C-Stwierdziłem że lepiej Ci będzie gdy będziesz miała swoją własną łazienkę.
-K-Naprawdę?Jesteś kochany.
-C-To nie jest ten moment w którym powinnaś rzucić mi się na szyję?-cwaniacka mina
-K-Rzucić Ci się może poduszka na szyję.-W tej samej chwili rzuciłam w niego poduszką nie wiedząc jakie będą jej konsekwencje. Rozpętała się wojna na poduszki,w pewnym momencie tak dostałam po głowie aż mnie przyćmiło i spadłam z łóżka.
-C-Żyjesz?-nabijał się ze mnie.
-K-Ał!-wstał i pomógł mi wstać.
-C-Coś Cię boli?
-K-Tak,czoło mi rozwaliłeś.-jak zobaczyłam jego przerażoną minę nie wytrzymałam i buchnęłam śmiechem
-C- Z czego się śmiejesz?Przecież czoło masz rozwalone.-poważny był jak nigdy,a ja nie umiałam się opanować i banan na twarzy sam mi się rysował.
-K-Hahaha Szkoda haha że hahaha nie widzisz swojej miny.-z trudem wydobyłam resztki siły
-C-Ja idę po apteczkę,bo widzę że na tym czole się nie skończy.Nie ruszaj się z stąd zaraz wracam.-Po chwili wrócił z małą apteczką.
-C-Teraz może trochę zapiec.(i przykleił plaster)Hmm..to może ja w ramach przeprosin ugotuję coś na kolację i widzimy się na dolę.
-K-Hmm kolacja powiadasz,a bezpieczna będzie?-puściłam mu oczko
-C-Jak najbardziej.Za pół godziny widzę Cię na dole.
-K-Tak jest.-przyjęłam pozę wojskowego.Carlos się tylko uśmiechnął i wyszedł zamykając drzwi za sobą.Wiec postanowiłam się rozpakować się. Pochowałam ubrania do komody i poszłam wziąć szybki prysznic.Gdy wyszłam z łazienki stwierdziłam że może jeszcze coś pomogę Carlosowi. Po zapachu odnalazłam kuchnie.Gdy miałam już wchodzić usłyszałam głos damski.I już miałam się wycofywać Carlos wyszedł
-C-Ooo znalazłaś mnie,a już miałem po Ciebie iść.
-K-Widzę że masz gościa to ja wrócę do siebie nie chcę Wam przeszkadzać.
-C-Przestań.Chcę żebyście się poznały.-Złapał mnie za rękę i wprowadził do kuchni.
 Koło stołu stała niska zgrabna blondynka. I podeszła do nas uśmiechając się do mnie.
-C-(skierował się w stronę Alex)Alex to jest moja kuzynka Katrin(skierował się w moją stronę),Katrin to jest moja dziewczyna Alex.
-Alex-Hej.Bardzo miło mi Cie poznać,Carlos wiele razy o Tobie wspominał.
-Katrin-Tak,naprawdę.Bo przy mnie ciągle opowiada o Tobie.-uśmiechnęłam się
-C-Zapraszam do stołu,moje panie.Zapraszam na moją popisową sałatkę mam nadzieję że będzie Wam smakowała.-Nałożył najpierw Alex,a później mi (szepnął mi do ucha"dziękuję").
Przez moment była cisza,pierwsza odezwała się Alex. Pochwaliłyśmy Carlosa za jego talent kulinarny.Wtedy nabrałam odwagi,aby zapytać jak się poznali.Okazało się że na planie wpadli na siebie i Carlos w tym momencie pił wodę która wylała się na bluzkę Alex.Gdy tak gadaliśmy Carlos krzyknął-Kurde jest już po północy.
-A-Już tak późno.To ja będę się zbierała.
-C-Przestań przenocujesz u nas.(Alex kiwnęła głową na znak że się zgadza)A Ty Katrin na którą masz do szkoły?
-K-Na 9,to ja już się będę zbierać do siebie.
-A-A o której kończysz?
-K-O 12.30.-aż się zdziwiłam
-A-To może przyjadę po Ciebie i pojedziemy do centrum handlowego?-puściła mi oczko a Carlos kiwał głową żebym się zgodziła.
-K-Ok.Czemu nie.
-A-To jesteśmy umówione.
-K-Tak,będę czekała na parkingu.To dobranoc.
-C-A buziak na dobranoc?
-A-Zgadzam się z Carlosem.-Wiec posłusznie pocałowałam ich w policzek.
-K-Dobranoc i nie siedźcie za długo.
-C-Nie będziemy zaraz się też kładziemy.Dobranoc.
I poszłam na górę do swojego pokoju.Przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie! Mam nadzieję że podoba Wam się ten rozdział.Na początku chciałam Wam podziękować za komentarze i opinie.I zachęcam Was do komentowania :)

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 3

Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi szybko pobiegłam aby otworzyć bo myślałam że to Carlos.Ale w drzwiach stanęła Nicki.-
N-Heej jest Rafał?
-K-Rafał?
-N-Tak spotykamy się od pewnego czasu,nic Ci nie mówiłam bo nie było okazji.
-K-Okazji?! Ok pójdę go zawołać,wejdź.Zła poszłam do niego,aby szedł.Ten się na mnie dziwnie spojrzał i zszedł.  Stanęłam tak aby mieć dobry widok na nich.Widziałam jak całuję ja i wychodzą to oznaczało jedno że spory czas się spotykali,a mi nic nie powiedzieli.Czułam się strasznie chciałam się cieszyć,ale nie mogłam.Nawet nie wiedziałam kiedy łzy mi napływają na moje szczęście w tym momencie przyszedł Carlos.Pierwsze co zrobił gdy mnie zobaczył przytulił mnie jak brat.Usiedliśmy z gorącą czekoladą na tarasie i rozmawialiśmy tak jakby nie było żadnej przerwy.Ale w tedy usłyszałam jak mój tata przyszedł z nową partnerką z papierami rozwodowymi.Ta kobieta była ozłocona złotem i śmiała się mamie w twarz.Ale zaczęli się o wszystko kłócić zaczął żądać pieniędzy za połowę domu.Ja z każdą chwilą go bardziej nienawidziłam.Mama sama zaczęła płakać zaczęła go prosić żeby tego nie robił.Ten wtedy powiedział
-T-Zmarnowałem 20 lat żyjąc z Tobą i tym razem nie ulegnę Ci!Wtedy zobaczył że ja stoję i mam zaciśnięte dłonie.Podszedł do mnie i chciał się przytulić,ale ja w tym momencie walnęłam mu z liścia. Widziałam że policzek ma czerwony,ale nie czułam żalu.Widziałam jak oczy robią mu się szkliste,ale to już nic nie zmieni od teraz już nie mam ojca,najgorsze że Carlos to wszystko widział.Wyszli trzaskając drzwiami.
Poszłam do pokoju aby się uspokoić.Nagle w pokoju stanęła mama z Carlosem
-A-Kochanie,postanowiłam że na pewien czas dobrze by było abyś zmieniła otoczenie.Ja muszę tu załatwić sprawy.Wiec chciałabym żebyś zamieszkała razem z Carlosem normalnie będziesz chodziła do liceum nawet bliżej będziesz trochę miała.Przynajmniej do końca roku?Co Ty na to?
-K-A co z Rafałem?
-A-On zostanie ze mną.
-K-Dobrze,ale będę Ci odwiedzała.
-A-No ja myślę.To się pakuj i dzisiaj jedziesz do Carlosa.
-K-Dobrze.
Widać było że Carlos jest szczęśliwy ja w sumie też byłam szczęsliwa że odetnę się trochę.Zabrałam do walizki potrzebne rzeczy i po godzinie byłam spakowana.Carlos wziął walizki do samochodu a ja się żegnałam z mamą.Widziałam jak chce pokazać jak jest silna ale żadnej z nas się nie udało rozpłakałyśmy się przed domem.
-A-Idź już,nie chcę żebyście po nocy się tłukli. Carlos już czekał z otwartymi drzwiami i wsiadłam.I ruszyliśmy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chciałam Przeprosić że to jest smutne,ale obiecuję że to się rozkręci.Mam nadzieję że Wam się to chociaż trochę podoba.I proszę Was o komentarze:*

Rozdział 2

-L-Hej!Jestem Logan.Zauważyłem że siedzisz tu pewien czas sama i wyglądasz na zmartwioną osobę.Mogę Ci jakoś pomóc?
-K-Cześć.Chyba nikt nie jest mi w stanie pomóc,ale dziękuję.
-L-A  mogę posiedzieć koło Ciebie?-rzekł niepewnie
-K-Jasne!-rzekłam
-L-Często tu bywasz? Nigdy Cię tu nie widziałem?
-K-To jest moje ulubione miejsce.Bywam tu kiedy muszę pomyśleć o swoim życiu.Ale Ciebie też nigdy nie widziałam.
-L-Ooo to jak ja uwielbiam to miejsce.Ale nie zawsze mam czas żeby tu przyjść.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę dopóki nie zadzwonił mu telefon.
-L-Wiesz muszę wracać do studia.Może Cie gdzieś podrzucić?
-K-Nie dziękuję jeszcze tu trochę posiedzę.
-L-Ok.Mam nadzieję że jeszcze się spotkamy. Paa!
-K-Cześć.
Niestety nie mogłam posiedzieć dłużej bo zrobiło się chłodno i musiałam wracać do domu.Przed domem zobaczyłam robotnika który zmieniał zamki w drzwiach.Żeby nie robić problemu musiałam wejść do domu  przez taras.Poszłam prosto do swojego pokoju.Po 10 minutach usłyszałam pukanie do swoich drzwi.
-K-Proszę.
-A-Możemy pogadać?
-K-A o czym?Coś się stało?
-A-Chciałam się zapytać czy masz jakieś plany na weekend?
-K-Nie chyba nie.A czemu się pytasz?
-A-Mam w sobotę  bankiet w firmie.Nie chciałabyś pójść tam z zemną?Byś się rozerwała.
-K-ale tam chyba będzie nudno.
-A-Jak będziesz się tam źle czuła to wrócimy do domu,zgoda?
-K-Ok.Ale nie mam w czym tam pójść.
-A-To dam Ci pieniądze i kupisz sobie  sukienkę.
-K-Ok.Dziękuję.
-A-Nie ma za co.Ucz się już Ci nie przeszkadzam.
-K-Ja Ciebie też.
Następnego dnia pojechałyśmy do centrum handlowego z Nicki,Emily .Dzień zapowiadaj się niesamowicie każda w dobrych humorach.Od sklepu do sklepu gadałyśmy jakieś głupoty.Jedna na drugą krzyczała.Gdy weszliśmy do sklepu z sukienkami wpadła mi od razu jedna w oko była to beżowa sukienka z długim koronkowymi rękawami.Gdy ja przymierzyłam czułam się dziwnie bo to nie był mój styl na co dzień nosiłam luźne t-shirt a tu sukienka i do tego w dopasowanym rozmiarze s.Po chwili  zamyślenia usłyszałam:
-Wchodzimy!
-N-Boże,jak Ty ślicznie wyglądasz.
-E-Musisz ją wziąć!Jeszcze szpileczki i możesz podbijać świat.(śmiech)
-K-Ok,jak tak mówicie to biorę ją.Może poderwę którąś z Was?(śmiech)
-E-Zaraz Cię wykorzystam,w tej przymierzalni.Nie wytrzymała żadna z nas 5 minut śmiałyśmy się na cały sklep.Gdy podeszłam do kasy kasjerka się na nas dziwnie patrzyła.Czym szybciej uciekłyśmy z stamtąd uciekłyśmy i weszłyśmy w pierwszy lepszy sklep z butami.Cały czas marudziłam że za duży obcas,że kolor nie taki.Dziewczyny miały ogromną cierpliwość do mnie cały czas pokazywały mi różne.Już w pewnym momencie i mi się odechciało jęczeć i zdecydowałam się na zwykłe beżowe szpilki.Poszłyśmy jeszcze coś zjeść.I wróciłam po 3 godzinach do domu cała wykończona od razu rzuciłam się na łóżku i zasnęłam.
Przez kilka dni żyłam szkoło i nauką chodzenia w butach.Cały dom się ze mnie śmiał.Zawsze o coś się musiałam potknąć,najgorzej było jak spadłam z schodów i nabiłam sobie siniaki miałam nadzieję że zejdą mi do soboty.W sobotę rano wstałam dość wcześnie jak nigdy bo o 6.Do 13 chodziłam jak cień nic nie jadłam,cała w stresie bo to jest jakiś muzyków a ja tam zaśpiewać jeden utwór.Nie ma jak dowiedzieć się kilka przed.Po 15 wbiły dziewczyny żeby mnie umalować i uczesać.Zrobiły mi delikatny makijaż z brązem i lekkie loki.Po 19 byłam już gotowa u Rafaela byli koledzy którzy podgwizdywali,ale mój brat zaraz ich ogarnął.
-N-To pani,ja nagra jak podbija świat.
-A-Oczywiście.
-K-Haha na pewno.
-A-Chodź już jedziemy.
-K-Papa. Dzięki jeszcze raz.Kocham Was.
-E-Dasz sobie radę.My Ciebie też.
Jechałam w ciszy myśląc o piosence i postanowiłam że zaśpiewam piosenkę polską żeby nawet jak zapomnę tekstu to nikt się nie dowie postanowiłam że to będzie 'Flagi serc"
Jak weszłam było pełno ludzi,poważnych i w garniturach.Rzucił mi się w oczy gruby mężczyzna który strasznie głośno mówił raczej krzyczał "Gdzie oni są!"Moją mamę ciągle ktoś zaczepiał i pytali czy ja jestem jej córką i że piękna ze mnie dziewczyna chociaż ja tak nie uważam.W pewnym czasie podszedł do nas ten gruby mężczyzna z kobietą mówiąc że jest producentem i przedstawił swoją asystentkę tak przyjaźnie się uśmiechnęła i zaprowadziła mnie za kulisy żebym się przygotowała do piosenki.Po chwili usłyszałam że teraz ja nogi się pode mną ugięły i weszłam na scenę. Wszystkie światła skierowane były na mnie i zamknęłam oczy i popłynęłam w melodie .Po skoczeniu wszyscy klaskali,a ja czym prędzej chciałam uciec i już nie wrócić.Ale na moje nieszczęście potknęłam się na schodach,jak schodziłam w ostatniej chwili poczuła czyjeś dłonie na moich biodrach.Szybkim ruchem odkręciłam się co za tym szło że dobrze zbudowanego latynosa uderzyłam w twarz swoimi włosami.
-K-Jaa przepraszam.Nic Ci się nie stało?
-C-O to samo ja powinienem się zapytać.-Zaśmialiśmy się.
-K-Mi nic nie jest.I dziękuje za uratowanie mi życia.
-C-Cała przyjemność po mojej stronie.A tak w ogóle jestem Carlos.-Coś mi to imię mówiło o moim kuzynie którego dawno nie widziałam.
-K-Jestem Katrin. W tym momencie podeszła do nas moja mama
-C-Część ciociu,chłopaków dzisiaj nie będzie bo mieli jakąś ważną sprawę.
-K-Ciociu?!
-A-Haha tak Katrin to jest twój kuzyn.Od niedawna razem pracujemy.
-C-Naprawdę to Ty,mała Katrin.W życiu bym Cię nie poznał.
-K-To Ty,myślałam że Cię nigdy nie zobaczę.
-C-Bo nie dawno tu się przeprowadziłem i zacząłem pracować z ciocią.
-A-To ja was zostawiam pogadajcie sobie,a ja wracam do pracy.Oboje rzuciliśmy sobie na szyję.  Chłopak pogratulował mi występu aż się zaczerwieniłam.Poszliśmy w ciche miejsce i wspominaliśmy  nasze wakacje.I różne przygody jak się nam przydarzyły: gubiliśmy na plaży,albo jak mnie ganiał z wodorostami a ja uciekałam jak głupia.Zawsze tańczyliśmy jak padał deszcz. Wtedy doszło do mnie jak ja za nim tęskniłam,a teraz był już dorosłym człowiekiem.Umówiliśmy się że te wakacje też spędzimy razem całe dwa miesiące.I nad ranem wróciliśmy do domu.Zasnąć długo nie mogłam z wrażeń.Kilka godzin później zadzwonił Carlos że wpadnie  do mnie.Wiec zadzwoniłam szybko do dziewczyn opowiedziałam co się wydarzyło.Doszliśmy do wniosku że moja mama to zaplanowała. Szybko skoczyłam do łazienki i ubrałam się w luźną bluzkę i szare rurki.I zeszłam na dół podziękować mamie.Po raz pierwszy widziałam jej szczery uśmiech.Opowiedziała mi jak też go nie poznała.Dowiedziałam się że jest zawodowym piosenkarzem.